Kraje NATO zapowiedziały zwiększenie wydatków na cele obronne do poziomu 2 proc. PKB w ciągu dekady – poinformował sekretarz generalny Anders Fogh Rasmussen na zakończonym po południu szczycie Sojuszu w walijskim Newport.
– Zgodziliśmy się, że odwrócimy tendencję do zmniejszenia wydatków na obronność – powiedział Rasmussen. Dodał, że za rok Sojusz dokona przeglądu działań podjętych w celu zwiększania środków na cele obronne.
Zdaniem Rasmussena decyzja ta zapewni bardziej zrównoważony podział ciężarów i odpowiedzialności pomiędzy członków NATO i "wzmocni więzi transatlantyckie". Po raz pierwszy NATO wyznaczyło termin osiągnięcia pułapu wydatków na obronność w wys. 2 proc PKB – wskazał.
Podkreślił, że zobowiązania te przyjęte zostały w warunkach "całkowicie nowej sytuacji w sferze bezpieczeństwa". – Agresja Rosji na Ukrainę to dzwonek alarmowy. Dokładnie to skłoniło kraje Sojuszu do przeanalizowania inwestycji na obronność. Nie możemy uznawać, że bezpieczeństwo jest dane raz na zawsze – oświadczył. Przypomniał, że Rosja przez pięć minionych lat zwiększyła wydatki na obronność o 50 proc., a kraje NATO zmniejszyły te wydatki średnio o 20 proc.
Szef NATO powiedział też, że wzmocnienie wschodniej flanki NATO oraz utworzenie sił natychmiastowego reagowania NATO i utworzenie tzw. szpicy będzie "dość kosztowne". – To będzie wymagać nakładów już w przyszłym roku – dodał.
Deklaracje to za mało
Sekretarz generalny NATO powiedział, że cieszyłby się, gdyby ogłoszone w piątek zawieszenie broni na wschodniej Ukrainie doprowadziło do realnego powstrzymania przemocy.
– Dobrze się stanie, jeśli wprowadzone zostanie rzeczywiste zawieszenie broni. Ale ogłoszenie zawieszenia broni to jedno, ale następnym i kluczowym krokiem jest wdrożenie go w dobrej wierze. O tym się przekonam – powiedział Rasmussen.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: