Rosji brakuje żołnierzy. Straty na Ukrainie są tak duże, że Władimir Putin zlecił regionalnym władzom tworzenie ochotniczych jednostek. Proponuje „ochotnikom” gigantyczne – jak na warunki biednej prowincji – pieniądze za podpisanie kontraktów. Kolejnym krokiem Kremla może być częściowa, a nawet powszechna mobilizacja młodych Rosjan, zwana „branką”.
W najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) przytacza relacje prokremlowskich dziennikarzy i blogerów, którzy informują, że w Rosji rozpoczęła się „mobilizacja ochotników”. Według tych doniesień „każdy region (podmiot federalny, w tym dwa na okupowanym Krymie) ma stworzyć przynajmniej jeden batalion ochotniczy”. Amerykański think tank podaje, że bataliony lub mniejsze jednostki ochotnicze powstają już w szeregu rosyjskich regionów, m.in. w Kraju Nadmorskim, Baszkirii, Czuwaszji, Czeczenii, Tatarstanie, w Moskwie, w Permie, Niżnym Nowogrodzie.
Według mediów władze lokalne rekrutują mężczyzn w wieku do 50 lat (w niektórych przypadkach – do 60) na sześciomiesięczne kontrakty, oferując im wynagrodzenie w wysokości od 3750 do 6 tys. dolarów miesięcznie. Niektóre regiony oferują bonus mobilizacyjny w wysokości ok. 3,4 tys. USD oraz różnego rodzaju dodatki socjalne.
Ośrodek ocenia, że Rosja może do końca sierpnia wygenerować siły o liczebności ok. 34 tysięcy, jeśli każdy z regionów utworzy przynajmniej jeden oddział 400-osobowy. W komentarzach na temat tych naprędce mobilizowanych sił eksperci wojskowi oceniali jednak wcześniej, że będą one prawdopodobnie miały niewielką zdolność bojową.