Miejscem spotkania liderów Francji i Rosji będzie wystawa zatytułowana „Piotr Wielki – Car we Francji”, mieszcząca się w kompleksie pałacowym Wersalu. Jak zauważył w rozmowie z agencją AFP Fiodor Łukjanow z moskiewskiego think tanku Rada Polityki Zagranicznej i Obrony (SWOP) – to Kreml jest stroną próbującą przełamać impas w relacjach z  Paryżem.

– Faktycznie, rzecznik Pałacu Elizejskiego Christophe Castaner, komentując wizytę, zaznaczył, że prezydenta Rosji nikt nie zapraszał, ale Francja to kraj kulturalny, więc go przyjmie – potwierdza słowa rosyjskiego politologa komentator „Codziennej” w Strasburgu Zbigniew Stefanik. Według Stefanika prezydent Macron zdecydował się na przyjęcie przywódcy Rosji, gdyż do wyborów parlamentarnych we Francji zostały niecałe trzy tygodnie, a sam nie chce być widziany jako ten, który zrywa dialog z Moskwą. W opinii Stefanika mimo to Francja nie ugnie się, dopóki Rosja nie zmieni swojej polityki zagranicznej. Macron pytany przez dziennikarzy o to, czego spodziewa się po spotkaniu, oświadczył, że oczekuje „kulturalnej rozmowy”. – Odpowiedź ta mnie nie dziwi, obecnie interesy Rosji i Francji wzajemnie się wykluczają – zauważa Stefanik. Relacje pomiędzy Paryżem i  Moskwą od lat nie były tak złe. Wynika to zarówno z neoimperialnej polityki Kremla na Ukrainie, jak i zaangażowania militarnego Rosji w  Syrii po stronie prezydenta Baszara al-Asada. Rosja ponadto jest coraz bardziej aktywna w Afryce Północnej, którą uważa się za strefę wpływów Francji. Do tego dochodzi zaangażowanie rosyjskich hakerów oraz machiny propagandowej Kremla w  tegoroczne francuskie wybory prezydenckie. Sam Macron nazwał działania Kremla „hybrydową strategią łączącą elementy militarne, zastraszanie oraz wojnę informacyjną”.