Minister obrony tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Igor Striełkow ocenił, że bastion prorosyjskich i rosyjskich terrorystów na wschodzie Ukrainy, Słowiańsk, zostanie "zniszczony" w dwa tygodnie, o ile Rosja nie podejmie interwencji militarnej lub na rzecz rozejmu.
Jeśli Rosja nie doprowadzi do rozejmu z siłami ukraińskimi "lub nie interweniuje zbrojnie w naszej sprawie, w sprawie Rosjan tu żyjących, będziemy zniszczeni" - powiedział Striełkow w wywiadzie zamieszczonym na rosyjskim portalu informacyjnym LifeNews.
- To się stanie w ciągu tygodnia, maksymalnie dwóch. Pierwszy zniszczony zostanie Słowiańsk, z całą jego ludnością - kontynuował Striełkow, który według ukraińskich służb bezpieczeństwa jest pułkownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Striełkow posunął się nawet do skrytykowania bezczynności Rosji w konflikcie, w którym prorosyjscy i rosyjscy dywersanci na wschodzie Ukrainy stawiają opór siłom rządowym.
- Rosja nie chce im pomóc, tak aby połączyli się ze swoim ludem, ze swoją wielką rosyjską rodziną - ubolewał, odnosząc się do dywersantów. - Bardzo trudno uznać, że od trzech miesięcy, już prawie trzy miesiące, jak jesteśmy w Słowiańsku, aby pomóc miejscowej ludności w obronie jej praw, (...) a nie otrzymaliśmy prawie żadnej pomocy - powiedział Striełkow.
Słowiańsk, liczący około 110 tys. mieszkańców przed początkiem inspirowanej z Rosji rebelii, jest obecnie teatrem niemal codziennych, krwawych walk. Większa cześć miasta pozbawiona jest elektryczności, linie energetyczne i stacje wodociągowe są uszkodzone.
- Moi żołnierze są codziennie zabijani, a szpitale zapełniają się rannymi - dodał Striełkow. - Będziemy kontynuować naszą walkę, ale naprawdę potrzebujemy pomocy - podkreślił.
Poprzedni rozejm, jednostronnie ogłoszony przez Kijów, nie został odnowiony w poniedziałek, ponieważ plan pokojowy zaproponowany przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę nie został zaakceptowany przez rebeliantów i nadal trwały incydenty zbrojne.