Przedstawiciel ukraińskiej ambasady w Moskwie Rusłan Nimczynski przybył w poniedziałek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. Chodzi o niedzielny incydent w Cieśninie Kerczeńskiej, gdzie rosyjska straż graniczna ostrzelała i zajęła trzy jednostki ukraińskie.
Dyplomata, który stawił się w gmachu rosyjskiego MSZ nie odpowiedział na żadne z pytań zadanych przez licznie zebranych tam dziennikarzy.
Wcześniej w poniedziałek rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oskarżyła Ukrainę o "agresywne działania" i "zaplanowaną prowokację". Wówczas zapowiedziała wezwanie do MSZ dyplomaty sąsiedniego państwa.
Zarzut domniemanej prowokacji ze strony Ukrainy padł już w niedzielę wieczorem z ust rosyjskich władz.
W niedzielę trzy ukraińskie niewielkie okręty wojenne - dwa kutry oraz holownik, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim - zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez rosyjskie siły specjalne. Do incydentu doszło w Cieśninie Kerczeńskiej na Morzu Czarnym na wschód od Półwyspu Krymskiego, przed mostem wybudowanym przez Rosję po aneksji Krymu. Rosja oskarżyła ukraińskie jednostki o wpłynięcie na jej wody terytorialne. Ukraina ocenia, że Rosja naruszyła prawo międzynarodowe.
Stan wojenny na Ukrainie
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał dekret o wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainie na okres do 25 stycznia.
Agencja Interfax-Ukraina podała, że dekret wciela w życie decyzję Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy z 26 listopada "o nadzwyczajnych środkach zapewnienia suwerenności państwowej i niepodległości Ukrainy oraz wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainie".