Prezydent Iranu Ebrahim Raisi wydał w niedzielę oświadczenie, w którym ocenił, że operację przeciwko Izraelowi przeprowadzono w ramach "prawa do uzasadnionej samoobrony" w odpowiedzi na agresywne działania Tel Awiwu - podała telewizja Al-Dżazira. Prezydent Raisi pochwalił "odważnych ludzi" z sił zbrojnych Iranu, którzy "dali nauczkę reżimowi syjonistycznemu". Raisi oświadczył też, że Iran w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, a szczególnie w ostatnich tygodniach, użył wszelkich narzędzi, aby zwrócić uwagę na skutki bierności Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z łamaniem przez Izrael prawa międzynarodowego.
"Zalecamy zwolennikom reżimu okupacyjnego, aby docenili to odpowiedzialne i właściwe działanie Iranu i zaprzestali ślepego wspierania tego agresywnego reżimu" - dodał, odwołując się do działań Izraela w Strefie Gazy i Syrii.
Irańskie media poinformowały w niedzielę o wezwaniu do ministerstwa spraw zagranicznych Iranu ambasadorów Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, aby zaprotestować wobec ich "nieodpowiedzialnej postawy" w związku z odwetowymi atakami Teheranu na Izrael.
Około 99 proc. z wystrzelonych w kierunku Izraela dronów i pocisków zostało zestrzelonych. Tel Awiw przyznał też, że "ściśle współpracował" z USA, Wielką Brytanią i Francją podczas nocnych ataków Iranu. Pierwszy bezpośredni w historii atak Iranu na Izrael był odwetem za ostrzelanie irańskiej placówki dyplomatycznej w Damaszku, w którym zginęło kilku irańskich oficerów.
Kilka lotnisk w Iranie, w tym lotnisko w Teheranie, odwołało loty krajowe do poniedziałku rano. W czasie ataku przestrzeń powietrzną nad swoimi krajami zamknęły władze Iraku, Jordanii, Libanu i Izraela - ponownie otworzono je w niedzielę nad ranem.
Nocny atak skomentował również Hamas. Organizacja terrorystyczna nazwała go "naturalnym prawem i zasłużoną odpowiedzią" na działania Izraela.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?