Bułgarski urząd podatkowy przystąpił do pełnej kontroli podatkowej szefa państwa Rosena Plewnelijewa - poinformowały dziś służby prasowe prezydenta, potwierdzając pogłoski, które w ostatnich dniach pojawiły się w mediach.
Kontrola była poprzedzona licznymi publikacjami w prorządowej prasie, w których prezydentowi zarzucano, że po objęciu urzędu nie zerwał powiązań z biznesem. Wytykano mu też ukrywanie dochodów i inne naruszenia finansowe. Zarzuty pojawiły się, gdy Plewnelijew w połowie ub.r. otwarcie poparł antyrządowe protesty.
Służba prasowa Plewnelijewa podkreśla, że o całościową kontrolę zwrócił się on sam. "Urząd podatkowy od kilku miesięcy pośrednio lub bezpośrednio sprawdza prezydenta i członków jego rodziny oraz związane z nimi osoby trzecie" – napisano w komunikacie.
Nie powinno być żadnych wątpliwości co do tego, że urząd działa wyłącznie w ramach swoich uprawnień i nie obsługuje innych interesów - stwierdzono.
49-letni Plewnelijew przyszedł do polityki z biznesu. Przed objęciem w 2009 r. stanowiska ministra budownictwa i rozwoju regionalnego w centroprawicowym gabinecie Bojko Borysowa był on właścicielem i szefem firm, zajmujących się budownictwem i inwestycjami. Nie należał do partii Borysowa GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii). Z jego oświadczeń majątkowych wynika, że jest człowiekiem bogatym - posiada pięć domów, wkłady pieniężne w krajowych i zagranicznych bankach, papiery wartościowe. Z udziału w firmach zrezygnował; częścią z nich zarządza małżonka.
Prorządowe media, w odróżnieniu od urzędu podatkowego i Izby Rozliczeniowej, dopatrują się sprzeczności w jego oświadczeniach majątkowych z różnych okresów.
Plewnelijew jest pierwszym po zmianach politycznych w 1989 r. prezydentem, który staje się obiektem kontroli podatkowej podczas pełnienia urzędu.