Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew powiedział w środę, że jego kraj kontynuuje operację militarną, by wyzwolić Górski Karabach. Dodał, że Armenia usiłuje atakować gazociągi w Azerbejdżanie i jeśli Ormianie spróbują przejąć nad nimi kontrolę, to konsekwencje będą poważne.
- Armenia próbuje atakować i przejąć kontrolę nad naszymi rurociągami - oświadczył Alijew w wywiadzie dla tureckiego nadawcy Haberturk. "Jeśli Armenia spróbuje przejąć kontrolę nad tamtejszymi rurociągami, to mogę powiedzieć, że konsekwencje tego będą dla nich ciężkie" - przestrzegł prezydent Azerbejdżanu.
Dodał, że konfliktu nie można rozwiązać bez udziału Turcji i Ankara powinna uczestniczyć w rozmowach na temat Górskiego Karabachu, separatystycznej enklawy ormiańskiej na terytorium Azerbejdżanu.
Ankara, sojuszniczka Baku, zaproponowała we wtorek próbę rozwiązania wznowionego 27 września konfliktu o Górski Karabach poprzez czterostronne rozmowy, w których miałyby też uczestniczyć Rosja, Armenia i Azerbejdżan.
W wywiadzie dla Haberturk Alijew powiedział również, że tureckie samoloty F-16 są w Azerbejdżanie, ale nie są używane w konflikcie o Górski Karabach między siłami azerbejdżańskimi a Ormianami.
Ministerstwo obrony Azerbejdżanu zagroziło w środę, że zniszczy wszystkie obiekty wojskowe w Armenii, które namierzają i atakują osady cywilne. Ministerstwo obrony Armenii zaprzeczyło, by siły tego kraju ostrzeliwały cywilne cele, ale stwierdziło, że zastrzega sobie prawo do brania na cel obiektów wojskowych i wojsk w Azerbejdżanie.
Armenia i Azerbejdżan oskarżają się nawzajem o złamanie uzgodnionego w nocy z 9 na 10 października w Moskwie humanitarnego zawieszenia broni w separatystycznym ormiańskim regionie Górskiego Karabachu. Rozejm wszedł w życie 10 października w południe, ale nie utrzymał się, mimo wezwań kilku światowych mocarstw do natychmiastowego zakończenia krwawych walk.