Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan zaapelował do swoich rodaków o wsparcie jego rządu w walce z - jak to określił - spiskiem wspieranym przez siły z zagranicy oraz o obronę kraju przed atakami.
- Zachęcam każdego z 76 milionów mieszkańców (Turcji), by powstali w obronie samych siebie i demokracji oraz by zjednoczeni przeciwstawili się paskudnym atakom na nasz kraj - apelował Erdogan w przemówieniu do narodu na koniec roku. Wystąpienie wyemitowała we wtorek wieczorem turecka telewizja.
Przemówienie dotyczyło niemal wyłącznie afery korupcyjnej, która wybuchła w kraju 17 grudnia, na kilka miesięcy przed wyborami lokalnymi uważanymi za test dla szefa rządu i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Na skutek policyjnego dochodzenia w tej sprawie zatrzymano kilkadziesiąt osób, w tym w tym synów trzech ministrów, konieczna była rekonstrukcja rządu i wymiana 10 ministrów.
Erdogan twierdzi, że prowadzone śledztwo jest wymierzoną w jego rząd akcją polityczną, kierowaną przez Hizmet - ruch Fetullaha Gulena, wpływowego islamskiego duchownego mieszkającego w USA.
W reakcji na skandal premier zarządził czystki wśród policyjnych śledczych i zablokował drugą falę dochodzeń. Dotyczą one najbardziej ambitnych przedsięwzięć infrastrukturalnych podjętych przez Erdogana, m.in. planowanej budowy trzeciego mostu nad Bosforem i kanału łączącego Morze Czarne ze Śródziemnym.
- Niezależnie od tego, po której stronie się opowiecie, ten spisek jest wymierzony w was wszystkich bez wyjątku, w chleb na waszych stołach, pieniądze w waszych kieszeniach, w waszą ciężką pracę - podkreślił szef rządu w wystąpieniu.
Wydarzenia wokół afery korupcyjnej nazwał "nową pułapką zastawioną na Turcję" przez "kręgi, którym nie w smak są jej sukcesy, rozwijająca się gospodarka, aktywna polityka zagraniczna i globalne projekty". Śledztwo ma też - zaznaczył - podkopać "wizerunek jedności" kraju w kruchym procesie pokojowym podjętym w ubiegłym roku z tureckimi Kurdami.
Według Erdogana częścią spisku przeciw niemu i jego rządowi były również masowe antyrządowe protesty, organizowane w Stambule latem ub.r. przeciw likwidacji tamtejszego parku Gezi i brutalnie spacyfikowane przez siły bezpieczeństwa.
- Tak samo jak wydarzenia wokół Gezi ukryto pod płaszczykiem ochrony drzew, parków i środowiska, tak samo spisek z 17 grudnia ukryto pod płaszczykiem walki z korupcją - powiedział. To nie przypadek - dodał - że oba te wydarzenia nastąpiły w "roku zaliczanym do najlepszych w 90-letniej historii Turcji".
Na koniec przemówienia Erdogan oświadczył, że rok 2014 będzie przełomowy dla negocjacji akcesyjnych z UE, toczących się opornie od 2005 roku, i zapowiedział przyspieszenie demokratycznych reform. - Nie martwcie się, Turcja jest w dobrych rękach - dodał.
Również we wtorek prezydent Turcji Abdullah Gul, który w kraju uchodzi za symbol jedności i dotychczas dystansował się od afery korupcyjnej, w przemówieniu do rodaków apelował o jedność i poszanowanie rządów prawa.
- Demokracja to system obwarowany zasadami i instytucjami, u których podstawy leży podział władzy. Do nas należy unikanie zachowań, które mogłyby zaszkodzić rozumieniu i postrzeganiu niezawisłego sądownictwa - powiedział 64-letni polityk. Jednocześnie ocenił, że za rządów Erdogana Turcja dokonała postępów w reformach demokratycznych i rozwoju gospodarczym.
Gul jest bliskim sojusznikiem Erdogana, ale i jego potencjalnym rywalem. Choć pomagał zakładać AKP, wydaje się dystansować od premiera, przyjmując wyważony ton w sprawie skandalu korupcyjnego i demonstracji w Stambule - zauważa agencja AP.
Analitycy spodziewają się, że Erdogan po 11 latach rządzenia będzie się ubiegał w sierpniu o urząd prezydenta. Gul, któremu sondaże dają większe poparcie, może z kolei starać się o reelekcję lub startować na premiera; żaden z polityków nie ogłosił jeszcze swoich planów.