Izraelczyk Paul Bismuth przypadkiem znalazł się w środku francuskiego skandalu. Jego dawny przyjaciel Thierry Herzog, były adwokat Nicolasa Sarkozy\'ego, wykorzystał imię i nazwisko swojego kolegi, gdyż podejrzewał, że telefon prywatny byłego prezydenta ma założony podsłuch.
Herzog przyznał się, że poinstruowała swojego klienta - Sarkozy'ego - aby do rozmów prywatnych używał telefonu zarejestrowanego na dawnego kolegę Paula Bismutha. Zrobił to ze względu na podejrzenia założenia podsłuchu w telefonie byłego prezydenta. Jak się później okazało, miał rację.
Kiedy Bismuth dowiedział się o tym, że jego dane zostały wykorzystane, zadzwonił do Herzoga z żądaniem wyjaśnienia: – Powiedziałem mu, że jestem zszokowany. Kiedy prosiłem go o wyjaśnienie, owijał w bawełnę – powiedział Bismuth – Byliśmy kumplami, piliśmy razem kawę, śmialiśmy się – wspomina.
Herzog wyjaśnił, że użył pierwszego lepszego imienia, które przyszło mu do głowy i nie miał zamiaru urazić tym Bismutha.
Za kradzież tożsamości we Francji grozi rok więzienia oraz grzywna 15 tys. euro.