Mer Charkowa, na północnym wschodzie Ukrainy, Hennadij Kernes został postrzelony przez nieznanych sprawców i trafił do szpitala, gdzie lekarze walczą o jego życie. - Zamach na niego będzie odebrany w Charkowie jako dowód, że banderowcy przyjechali i mordują ludzi - ocenił Jan Pawlicki, wydawca serwisu "Dzisiaj", który przygotowuje dokumentalny film o wydarzeniach na Majdanie.
– Jest ranny. Strzelono mu w plecy. Stało się to około godz. 12 (godz. 11 w Polsce). Teraz znajduje się na oddziale reanimacji. Lekarze walczą o jego życie. Przechodzi operację – powiedziała Hruzynska agencji Interfax-Ukraina.
Rzeczniczka nie podała więcej szczegółów ataku. Milicja, która potwierdziła, że Kernes został ranny, także nie informuje o żadnych szczegółach.
Niektóre media twierdzą, że Kernes został postrzelony, gdy biegał w lesie. Inne piszą, że strzelano do niego podczas codziennej kąpieli w źródełku w jednym z parków.
- To kwestia godzin, kiedy o zamach na Kernesa zostanie oskarżony Prawy Sektor. Moskwa na pewno wstawi się za swoim człowiekiem - ocenił w rozmowie z portalem Telewizji Republika Jan Pawlicki.
- Kernes jest jednym z najbardziej prominentnych prorosyjskich polityków na Ukrainie - dodał, przypominając, że początki jego działalności sięgają czasów Janukowycza.
- To bardzo cwany polityk. Kiedy Janukowycz został obalony sprzedawał się jako ten, który dąży do zgody i porozumienia ponad podziałami - ocenił. - Ewidentnie lawirował między Janukowyczem, Moskwą, a Kijowem, mógł więc narazić się absolutnie wszystkim - podkreślił.
Pawlicki zauważył, że Hennadij Kernes jest w Charkowie cenionym politykiem. - Jest tam bardzo szanowany, Charkowszczanie cenią go, mówią o jego dużych zasługach dla miasta - podkreślił. - Jestem pewny, że oni również zamach ten uznają jako dowód, że banderowcy przyjechali i mordują ludzi - skwitował.
Charków jest jednym z miast, w którym dochodzi do wystąpień separatystów prorosyjskich. W połowie marca zajęli oni siedzibę rady obwodowej, jednak szybko zostali z niej wyparci przez milicję.
W niedzielę w Charkowie odbył się około siedmiotysięczny marsz poparcia dla jedności Ukrainy, zorganizowany przez kibiców miejscowego klubu piłkarskiego Metalist i kibiców klubu Dnipro z Dniepropietrowska. Na uczestników marszu napadli aktywiści organizacji prorosyjskich; osiem osób zostało rannych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wybuch w Odessie, siedem osób rannych