Polak został okrzyknięty bohaterem na wyspach. 33-letni lublinianin łapał dzieci sąsiadki, która wyrzucała je przez okno, by uchronić przed śmiercią w płomieniach.
– Brytyjskie media okrzyknęły Polaka bohaterem. Mieszkający w Reading mężczyzna obudził się w środku nocy, bo usłyszał krzyki sąsiadów. Okazało się, że płonie pobliski dom. Szybko obudził swoją partnerkę i kazał jej zadzwonić po straż pożarną, a sam ruszył na pomoc kobiecie i jej dzieciom, uwięzionym w płonącym budynku - napisało The Sun.
– Pobiegłem od strony ogrodu i przedostałem się na stronę sąsiadów. Powiedziałem sąsiadce, że będę po kolei łapał jej dzieci, bo nie mam żadnej drabiny. Kobieta przez chwilę się wahała, ale w końcu się zgodziła. Najpierw złapałem najmłodsze dziecko - 6-miesięczne i oddałem je moje przyjaciółce, która przybiegła już na miejsce - powiedział Bartosz Bogusz w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Następnie mężczyzna łapał kolejne dzieci, które skakały przez okno. Miały one 10, 11 i 17 lat. Wiedząc, że nie jest w stanie złapać ich matki, umieścił pod oknem ogrodowe pufy, na które skoczyła kobieta. Straż pożarna pojawiła się na miejscu, gdy już wszyscy byli bezpieczni.
– Nie czuję się bohaterem. Nie zastanawiałem się. Działałem automatycznie - dodał Polak.