Brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało o przeznaczeniu dodatkowych 31 mln funtów na wzmocnienie bezpieczeństwa posłów w związku coraz częstszymi groźbami fizycznej agresji, które nasiliły się po wybuchu konfliktu w Strefie Gazy.
Pieniądze te zostaną przeznaczone na zwiększenie liczby patroli policyjnych w okolicach biur poselskich, opłacenie prywatnych pracowników ochrony dla członków Izby Gmin najbardziej narażonych na ryzyko i rozszerzenie doradztwa w zakresie cyberbezpieczeństwa. Ponadto każdy poseł i kandydat na posła będzie miał konkretnie wskazanego funkcjonariusza policji, do którego będzie się mógł zwracać we wszystkich sprawach związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa. „Rząd podejmie wszelkie możliwe kroki, aby chronić ludzi, procesy i instytucje, na których opiera się nasza demokracja. Z najwyższą powagą podchodzę do bezpieczeństwa wszystkich członków Izby. Nikt z nas nie powinien być zmuszony do zaakceptowania faktu, że znoszenie przestępstw z nienawiści, nękania lub gróźb jest częścią naszej pracy” - oświadczył minister spraw wewnętrznych James Cleverly.
W ostatnich pięciu miesiącach, czyli po wybuchu wojny w Strefie Gazy w październiku 2023 roku, doszło do szeregu zdarzeń, po których w mediach zaczęto wyrażać obawy, że kolejne zabójstwo urzędującego posła jest realnym scenariuszem. W zeszłym tygodniu spiker Izby Gmin Lindsay Hoyle wyjaśniał, że złamał parlamentarną konwencję przy okazji głosowania nad rezolucją wzywającą do zawieszenia broni w Strefie Gazy, mając na uwadze bezpieczeństwo posłów w związku ze zgromadzonym przed budynkiem parlamentu tłumem propalestyńskich demonstrantów. Dwa tygodnie temu propalestyńscy demonstranci zebrali się wieczorem przed domem Tobiasa Ellwooda, do niedawna szefa poselskiej komisji obrony, a policja doradziła jemu i jego rodzinie - nieobecnym w tym czasie - by nie wracali do domu, gdyż „mogłoby to antagonizować sytuację”.
Na początku lutego Mike Freer, poseł Partii Konserwatywnej reprezentujący okręg z dużą społecznością żydowską, ogłosił, że z końcem kadencji, czyli za parę miesięcy, odejdzie z polityki w związku z coraz większą liczbą otrzymywanych pogróżek, a tym, co go ostatecznie skłoniło do tej decyzji, było podpalenie w Boże Narodzenie jego biura poselskiego. W listopadzie biuro Jo Stevens, laburzystowskiej posłanki z Cardiff, zostało oblane czerwoną farbą, a na szybach napisano, że ma ona krew na rękach, gdyż wstrzymała się od głosu w kwestii wezwania do zawieszenia broni w Strefie Gazy. Inna laburzystowska posłanka, Preet Gill, powiedziała w niedzielę, że otrzymywanie gróźb śmierci stało się normą w jej przypadku. Ta lista nie wyczerpuje jeszcze wszystkich podobnych zdarzeń.
W Wielkiej Brytanii w ostatnich latach doszło do dwóch zabójstw urzędujących posłów. W czerwcu 2016 roku laburzystowska posłanka Jo Cox została postrzelona, a następnie wielokrotnie dźgnięta nożem przez skrajnie prawicowego ekstremistę, zaś w październiku 2021 rok poseł Partii Konserwatywnej David Amess został podczas spotkania z wyborcami w swoim okręgu wielokrotnie dźgnięty nożem przez mającego somalijskie korzenie zwolennika Państwa Islamskiego.