Pentagon: Państwo Islamskie może pokonać międzynarodowa koalicja
Państwo Islamskie może pokonać międzynarodowa koalicja, dysponująca zarówno siłą zbrojna, jak i wsparciem dyplomatycznym - powiedział, podczas briefingu w Pentagonie, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA, generał Martin Dempsey.
Szef Pentagonu: musimy być gotowi na wszystko
Szef Pentagonu Chuck Hagel ocenił, że ekstremiści z Państwa Islamskiego, którzy kontrolują znaczą część Iraku i Syrii, stanowią nieuchronne zagrożenie, które wykracza poza te, znane dotąd Amerykanom. Dodał, że USA muszą być gotowe na wszytko.
- Oni wykraczają poza wszystko to, co dotychczas było znane. Musimy być gotowi na wszytko - powiedział Hagel podczas konferencji prasowej w Pentagonie.
Wskazał, że Państwo Islamskie łączy w sobie wyrafinowaną ideologię oraz strategiczny i wojskowy know-how, a ponadto jest "niezwykle silnie finansowane".
- Są czymś więcej niż tylko grupą terrorystyczną - dodał.
Nawiązując do zamordowania przez dżihadystów amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya, Chuch Hagel stwierdził, że nie maja oni żadnych "standardów odpowiedzialnego zachowania ludzkiego".
USA będą kontynuować ataki na pozycje islamistów w Iraku
USA będą kontynuować ataki lotnicze na pozycje bojowników z Państwa Islamskiego w Iraku - powiedział szef Pentagonu Chuck Hagel.
- Realizujemy długofalową strategię - stwierdził Hagel. Podkreślił jednak, że amerykańska operacja wojskowa w Iraku ma ograniczony charakter.
- Aby pokonać ekstremistów, Irak musi zabrać się za rozwiązywanie swoich wewnętrznych problemów - powiedział Chuck Hagel.
Iran uzależnia akcję przeciw Państwu Islamskiemu od rokowań nuklearnych
Iran jest gotów przyczynić się do zwalczania działających w Iraku rebeliantów z Państwa Islamskiego, ale chce najpierw postępu w rokowaniach ze światowymi mocarstwami w sprawie jego programu atomowego - oświadczył w czwartek irański minister spraw zagranicznych.
Francja, która jest jednym z sześciu państw negocjujących z Teheranem na tematy nuklearne, wyraziła w środę życzenie, by kraje arabskie, Iran i pięć państw-stałych członków Rady Bezpieczeństwa podjęło skoordynowane wspólne działania przeciwko Państwu Islamskiemu, kontrolującemu znaczne obszary Syrii i Iraku.
"Jeśli zgodzimy się zrobić coś w Iraku, to druga strona w negocjacjach będzie musiała zrobić coś w zamian. Wszystkie sankcje nałożone na Iran w związku z jego przedsięwzięciami nuklearnymi powinny zostać zniesione w zamian za jego pomoc w Iraku" - powiedział cytowany przez państwową agencję IRNA minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif.
Zbrojna działalność sunnickiego Państwa Islamskiego budzi niepokój zarówno szyickiego Iranu, jak i Stanów Zjednoczonych, które od ponad 30 lat nie utrzymują z Teheranem stosunków dyplomatycznych.
"Wciąż nie jest jasne, co powinniśmy zrobić w Iraku i co oni (tzn. druga strona) powinni zrobić w zamian i jest to trudne zagadnienie" - głosi wypowiedź Zarifa, przekazana przez półoficjalną agencję Mehr.
Zachęcając w środę Iran do udziału we wspólnej akcji przeciwko Państwu Islamskiemu francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius zaznaczył, że kwestie Iraku i programu nuklearnego powinny być rozpatrywane odrębnie. "To są dwa problemy różnej natury i byłoby niebezpieczne wchodzić w system, w którym każda strona wymienia coś z drugą. Zatem bądźmy z tym ostrożni" - powiedział Fabius.
USA i niektórzy z ich sojuszników podejrzewają Iran o potajemne dążenie do uzyskania broni atomowej. Teheran zaprzecza temu twierdząc, że wzbogaca uran wyłącznie na potrzeby cywilnej energetyki jądrowej.
Sześć światowych mocarstw - USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja i Niemcy - prowadzi z Iranem negocjacje w sprawie ograniczenia jego programu atomowego w zamian za złagodzenie międzynarodowych sankcji gospodarczych. Rokowania te są na razie bezowocne i wyznaczony pierwotnie na 20 lipca ostateczny termin zawarcia porozumienia został przesunięty na 24 listopada.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Armia syryjska i bojownicy tzw. Państwa Islamskiego walczą o lotnisko
Przed egzekucją amerykańskiego dziennikarza porywacze żądali 100 mln euro