Powoli staje się jasne, "pod co" Rosja przygotowywała od kilku dni grunt polityczny na Krymie - twierdzi specjalny wysłannik Telewizji Republika Jan Pawlicki, który przebywa obecnie w Symferopolu. TYLKO NA TELEWIZJAREPUBLIKA.PL
Dlaczego napisałem, że na Krymie realizowany jest scenariusz przypominający Anschluss Austrii lub zajęcie Sudetów?
Po pierwsze i najważniejsze dlatego, że wszystko odbywa się "na prośbę" mieszkańców półwyspu. Nowe władze Autonomii zostały wybrane pod lufami kałasznikowów rosyjskich komandosów (chyba już można spokojnie tak ich nazwać), na ulicach stolicy dzień w dzień odbywają się prorosyjskie mityngi, piechota morska Floty Czarnomorskiej od dziś "ochrania" siedzibę rządu...
Niedługo może się okazać, że to Ukraina jest tu AGRESOREM - jeśli będzie chciała wyegzekwować swoje prawa do Krymu - a Rosja tylko broni pokojowo nastawionych mieszkańców, bierze ich pod opiekę - na ich własną prośbę, wyrażoną na ulicach, ale także oficjalnie: ustami nowego premiera Autonomii.
Faktycznie: mieszkańcy Krymu, nie są usposobieni jakoś specjalnie bojowo, może z wyjątkiem członków "narodowych drużyn samoobrony", wspierających działania rosyjskich wojsk. Te drużyny to swoją drogą ciekawa sprawa: stanowią coś w rodzaju ochotniczego CIMIC-u, czyli jednostek "współpracy cywilno-wojskowej". Dziś odgrodzili żołnierzy od tłumów gromadzących się na placu Lenina. Byłem na konferencji prasowej "krymskiego frontu" - ludzi, którzy reprezentują te właśnie formacje. To oni obsadzają blokposty na drogach dojazdowych do Sewastopola, biorą też na siebie zadanie zapewnienia ochrony wszystkim, jak twierdzą, mieszkańcom Krymu, niezależnie od ich przynależności etnicznej. Budynek centrum prasowego przy siedzibie rządu, gdzie odbyła się konferencja, był opanowany przez umundurowanych mężczyzn w kominiarkach...
Powoli staje się jasne, "pod co" Rosja przygotowywała od kilku dni grunt polityczny na Krymie... Zwłaszcza po dzisiejszej zgodzie Rady Federacji na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie.