Około 300 osób zostało zatrzymanych podczas niedzielnych protestów na Białorusi – poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Wolha Czemadanawa na swoim kanale Telegramu.
Liczba podana przez białoruskie MSW jest zgodna z danymi przekazanymi wcześnie przez niezależne centrum praw człowieka Wiasna.
Według Czemadanawej podczas demonstracji w Mińsku, która odbywała się pod hasłem „Dziady. Marsz przeciw terroryzmowi”, użyto ładunku wybuchowego domowej produkcji.
„Wydarzeniu temu (tj. protestowi w Mińsku) towarzyszyły fakty aktywnego stawiania oporu organom ochrony porządku” – oznajmiła, dodając, że akcja od początku miała „niepokojowy” charakter. Czemadanawa powiedziała, że w okolicach stacji metra Park Czeluskincew protestujący wyszli na jezdnię i zablokowali ruch na prospekcie Niepodległości w obie strony; został on przywrócony dopiero, gdy milicjanci wyparli demonstrantów na trotuar.
Według rzeczniczki milicjanci wielokrotnie podejmowali działania, by „przeszkodzić łamaniu prawa”, m.in. użyli grantów hukowych i broni z kulami gumowymi.
Akcja w Mińsku, w trakcie której uczestnicy szli w kierunku uroczyska Kuropaty, gdzie spoczywają tysiące ofiar represji stalinowskich, była największym protestem w niedzielę, ale mniejsze demonstracje odbyły się też m.in. w Grodnie, Mohylewie czy Pińsku.