Bez rozwiązania wszystkich kwestii dotyczących praworządności w Polsce, m.in. sprawy Krajowej Rady Sądownictwa czy procedury dyscyplinarnej wobec sędziów, nie może być mowy o zakończeniu procedury z art. 7 - oświadczył w czwartek wiceszef KE Frans Timmermans.
"Musimy prowadzić dialog i mieć rozwiązanie w tych wszystkich sprawach. Takie jest stanowisko KE od samego początku. Kwestia Sądu Najwyższego i wieku emerytalnego sędziów w SN jest tylko jednym problemem, a powinniśmy patrzyć na wszystkie inne, które są objęte procedurą z art. 7" - powiedział Timmermans na spotkaniu z polskimi dziennikarzami w Komisji Europejskiej w Brukseli.
W przyjętych 20 grudnia 2017 roku zaleceniach dla Polski w sprawie praworządności KE domaga się zmiany nie tylko ustawy o Sądzie Najwyższym, ale też o sądach powszechnych, KRS, a także "przywrócenia niezależności" Trybunału Konstytucyjnego.
"Jest jasne, że wciąż mamy dużo pracy do wykonania. To było jasne wskazanie ze strony państw członkowskich, które zadały wiele pytań do (wiceszefa MSZ) pana (Konrada) Szymańskiego i jego zespołu" - mówił wiceszef KE relacjonując wtorkowe wysłuchanie podczas Rady ds. Ogólnych.
Jak zaznaczył, KE dostrzega postęp, bo polskie władze są na ścieżce dostosowania się do orzeczenia tymczasowego Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie przywrócenia w Sądzie Najwyższym stanu sprzed wprowadzonych przez PiS zmian.
"Wciąż czekamy, żeby to prawo weszło w życie. Wciąż musi być podpisane przez prezydenta (Andrzeja Dudę) i potem wdrożone. Mam nadzieję, że stanie się to szybko, bo minęły dwa miesiące od kiedy Trybunał zdecydował, że to powinno być zrobione" - oświadczył Timmermans. Jak mówił, jest dla niego śmieszne, że polski rząd popędza KE w sprawie wycofania skargi z TSUE, tymczasem w dwa miesiące od wydania orzeczenia Trybunału, nadal nie jest ono wdrożone.
Jak zaznaczył, jeśli chodzi o inne kwestie związane z procedurą z art. 7 nic do tej pory się nie zmieniło. Dodał, że z tego właśnie powodu KE nalega na kontynuowanie dialogu i wprowadzenie zmian. "Życzeniem Komisji jest, by niezależność wymiaru sprawiedliwości w Polsce była zagwarantowana" - powiedział Timmermans. Tłumaczył, że chodzi o kwestie dotyczące KRS i jej niezależności, czy nowej izby dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
"Mamy sporą liczbę przykładów, że środki dyscyplinujące zostały wykorzystane, żeby wzywać sędziów, by wytłumaczyli się, dlaczego publicznie wypowiadali się o niezależności sądownictwa. To ma efekt mrożący na sędziów" - zaznaczył wiceszef KE.
Timmermans odrzucił jednocześnie twierdzenia, że nie powinien łączyć kampanii wyborczej z uczestniczeniem w procedurze z art. 7 przeciw Polsce. "To nonsens, moje stanowisko nie zmieniło się w tej sprawie w ciągu ostatnich trzech lat" - zapewniał.
Oskarżenia o konflikt interesów wobec niego zaczęły się po tym, gdy 8 grudnia w Lizbonie podczas kongresu Partii Europejskich Socjalistów (PES) został on oficjalnie wybrany na kandydata socjalistów na przyszłego szefa KE.
"Fakt, że jestem kandydatem wiodącym w europejskich wyborach, nie ma wpływu na moje stanowisko" - powiedział Timmermans. Zwracał uwagę, że żaden z ministrów w rządach państw członkowskich nie rezygnuje ze sprawowania swojej funkcji, czy wypełniania zadań w czasie kampanii wyborczej.
Pierwszy wiceprzewodniczący KE mówił w Lizbonie, że priorytetowym punktem manifestu wyborczego PES będzie walka z nacjonalizmami w Europie. Wśród swoich głównych planów Timmermans - jak relacjonowały media - miał wymieniać dążenie do odsunięcia od władzy obecnych ekip rządzących w Polsce i na Węgrzech.
Timmermans zaprzecza jednak, że takie sugestia padły z jego ust. "Nie wiem, kto to wymyślił, ale jestem zmęczony dziennikarzami, którzy zmieniają moje słowa. Nigdy nie powiedziałem, że chciałem zmiany rządu w Warszawie, czy Budapeszcie. Powtarzam, że to jest wyraz woli ludzi. Rządy w Europie są rezultatem demokratycznych głosowań, a KE szanuje każdy rząd, który jest wybrany w demokratycznym głosowaniu" - oświadczył Timmermans.