Madonna pojawiła się na sobotnim marszu kobiet - taki polski Czarny Protest - na którym domagano się jeszcze większej swobody w zabijaniu dzieci nienarodzonych. W marszu uczestniczył tzw. najgorszy sort tego świata od komunistów po satanistów. A wszystko dlatego, że wygrał ... Trump.
Madonna zaapelowała o "rewolucję miłości" i przeciwstawienie się nowej erze tyranii, kiedy zagrożone są nie tylko kobiety, lecz i inni "zmarginalizowani ludzie". Chodzi oczywiście o to, by kobiety mogły jeszcze bardziej i jeszcze skuteczniej zabijać swoje dzieci nienarodzone. Jak wiemy ekipa Trumpa zapowiadała, że zajmie się sprawami dzieci nienarodzonych i aborcją. Możliwe że uda się znacznie zahamować ten barbarzyński proces zabijania.
Wokalistka podczas swojego przemówienia, przypominającego satanistyczną deklarację używała pełno wulgaryzmów, kierowanych w stronę pro-liferów i Trumpa. Zapowiedziała, że ten marsz to dopiero początek rewolucji.
Miejmy nadzieję, że ekipa Trumpa skutecznie rozprawi się z taką mową nienawiści!