Do Hamburga w ub.r. wróciło ponad 60 imigrantów, którym władze w Berlinie zapłaciły uprzednio premię za opuszczenie kraju. Mimo że Niemcy mają olbrzymie trudności z deportacją niechcianych przybyszów, federalny minister pracy proponuje zwiększenie kieszonkowego dla osób starających się o azyl nad Renem.
Z programu wsparcia dobrowolnego powrotu do ojczyzny mogą korzystać osoby, których wniosek o azyl w Niemczech został odrzucony, oraz których podanie jest nadal rozpatrywane. Jak podał właśnie hamburski dziennik „Hamburger Abendblatt”, aż 62 osoby, które przyjęły jednorazową wypłatę w ramach tego programu, wróciły do Hamburga. Wśród nich jest m.in. 28 Macedończyków, 18 Albańczyków, 5 Bośniaków, 2 Irańczyków i Serb. Są również osoby z Afganistanu i innych państw. Według prawa ludzie ci powinni zwrócić fundusze, które przyjęli, oraz być ponownie deportowani. Władze mają jednak problem ze ściąganiem środków i wydalaniem tych osób.
Jak informuje gazeta, w ub.r. przygotowano w Hamburgu 1695 repatriacji, z których 619 nie powiodło się. Jeden z powodów to nieznalezienie osoby, która miała być deportowana, w deklarowanym miejscu zamieszkania.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Codziennej".
W środę w dzienniku @GPCodziennie - „Szaleństwo! Sięgają już po “Mein Kampf””. pic.twitter.com/jpmlCq8uFo
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 12 marca 2019