Komentatorzy niemieckich gazet uznali wyniki głosowania na Ukrainie za jednoznaczny wybór opcji proeuropejskiej; ostrzegają, że zwycięstwo nie jest jeszcze przesądzone, a Rosja zrobi wszystko, by pokrzyżować plany władz w Kijowie; apelują do Zachodu o pomoc.
Wybory przypieczętowały zerwanie Ukrainy z autorytarnym modelem rosyjskim – pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung. Wygrały siły prozachodnie. Wyborcy ponownie potwierdzili fundamentalną decyzję na korzyść otwartej demokracji, a przeciwko jej „sterowanemu” wariantowi typu moskiewskiego – stwierdza komentator konserwatywnej gazety.
W gruzach legło podnoszone przez Moskwę twierdzenie, że w Kijowie władzę przejęła "junta" złożona z "faszystowskich zamachowców". Partie nacjonalistyczne nie odgrywają poważniejszej roli – podkreśla "FAZ".
Komentator zastrzega, że pomimo wszystko walka nie jest jeszcze wygrana. Separatyści w Donbasie - "wspierani rosyjską bronią i rosyjskimi mitami" - mogą w każdej chwili rzucić do boju swoje oddziały. "Gospodarka jest zniszczona, przemysł zbombardowany, grozi kryzys energetyczny. Bardzo możliwe, że nadchodząca zima pełna będzie krwi i lodu – wylicza autor komentarza.
"FAZ" wskazuje na niebezpieczeństwo nacjonalistycznych prawicowo-populistycznych sił, które w warunkach kryzysu mogą zagrozić demokracji. Aby temu zapobiec, konieczna jest pomoc Zachodu" - tłumaczy komentator. "Ukraina potrzebuje tej zimy dużo pieniędzy i dużo gazu ziemnego oraz (...) nowoczesne wyposażenie dla długo zaniedbywanej armii – czytamy w "FAZ".
Pomoc nie będzie tania – ostrzega niemiecka gazeta. Europejskie elity będą zmuszone wytłumaczyć wyborcom, którzy myśleli, że zimna wojna skończyła się, iż czeka nas być może długa zima w stosunkach między Wschodem a Zachodem.
Wsparcie Ukrainy jest konieczne – pisze komentator ostrzegając, że wzmocniony rosyjski nacjonalizm po spustoszeniu części Ukrainy może zagrozić krajom UE takim jak Estonia czy Łotwa.
Jeżeli Europa nie znajdzie w sobie wystarczającej siły, by przeciwstawić się temu rozwojowi wypadków, to sama na tym ucierpi. Jeżeli natomiast pomoże Ukrainie, co leży w zasięgu jej możliwości, to odniesie sukces, który pozwoli jej na powrót uwierzyć w siebie – konkluduje "FAZ".
Zdaniem Sueddeutsche Zeitung dalszy los Ukrainy zależy od tego, czy prezydent Petro Poroszenko i premier Arsenij Jaceniuk zdołają uzgodnić wspólną politykę wobec Rosji i separatystów. W Kijowie uważa się, że Poroszenko pogodził się z utratą Donbasu. Nie wiadomo natomiast, jaki plany ma Jaceniuk, który twierdzi, że Rosja prowadzi przeciwko jego krajowi wojnę i ostrzega, że Donbas będzie pierwszym krokiem do opanowania innych części Ukrainy. Czy chce on, by Ukraina przystąpiła do wojny? Od odpowiedzi zależy przyszłość koalicji i zapewne los kraju – uważa "SZ".
Jak zauważa Die Welt, zachodni politycy wmawiają sobie, że sankcje wprowadzone przez UE przemówią Putinowi do rozsądku. W rzeczywistości Kremlowi pasuje teraz chwila spokoju, aby skonsolidować rosyjską dominację w Donbasie. Prezydent Rosji uważa, że Zachód przestanie popierać Ukrainę. Jego celem strategicznym jest podział i likwidacja UE. Chociaż Putin wysuwał już groźby pod adresem Polski i krajów bałtyckich, Zachód ciągle liczy na powrót "normalności" w relacjach z Rosją. Na Zachodzie ludzie najbardziej obawiają się powrotu zimniej wojny. Lecz przecież Putin już dawno temu wypowiedział Zachodowi wojnę – czytamy w "Die Welt".
Berliński Tagesspiegel uważa, że "plany Putina spaliły na panewce". "Wielkim przegranym" wyborów jest właśnie prezydent Rosji. Kreml chciał zapobiec zbliżeniu Ukrainy do UE, a stało się dokładnie odwrotnie. Zamiast Janukowycza, którym mógł łatwo sterować, Putin ma obecnie do czynienia z demokratycznie legitymizowanym i pewnym siebie kierownictwem w Kijowie – czytamy w Tagesspieglu. Ostatnią szansą Rosji jest konflikt militarny we wschodniej Ukrainie, dlatego należy przypuszczać, że nie zostanie on szybko rozwiązany – przewiduje komentator. Kreml zainteresowany jest tym, by Ukrainie w drodze do Europy podwinęła się noga – ocenia berlińska gazeta.