Dwie osoby zostały w Hamburgu poddane badaniom lekarskim w związku z podejrzeniem zakażenia zagrażającym życiu wirusem Marburg. Według władz jedna z tych osób pracowała ostatnio w szpitalu w Rwandzie, gdzie leczono osoby zarażone wirusem - napisał w środę portal RND.
Według władz dwie osoby, które są obecnie leczone w Hamburgu, przyleciały z Rwandy do Frankfurtu i podróżowały stamtąd do hanzeatyckiego miasta pociągiem. Podczas podróży jedna z osób skontaktowała się z lekarzami w Hamburgu, ponieważ obawiała się, że zaraziła się chorobą tropikalną w Rwandzie - czytamy.
Według informacji medialnych jest to dwudziestokilkuletni student medycyny.
Właściwy organ ds. zdrowia w Hamburgu podjął decyzję o natychmiastowym odizolowaniu obu osób jeszcze na głównym dworcu kolejowym i zabraniu ich do specjalnego obszaru Szpitala Uniwersyteckiego Eppendorf (UKE). Natychmiast rozpoczęto tam wszystkie niezbędne badania medyczne, czytamy.
W ramach środków ostrożności zarejestrowano dane kontaktowe pasażerów pociągu, którzy mogli mieć z nimi kontakt. Władze stwierdziły, że środki kwarantanny nie są obecnie konieczne. Według Deutsche Bahn w pociągu podróżowało średnio 275 pasażerów.
Jak napisał portal dziennika "Bild", choroba wywołana przez wirusa pojawiła się po raz pierwszy w 1967 r. wśród pracowników laboratoryjnych w Marburgu (Hesja). Wirus Marburg jest blisko spokrewniony z wirusem Ebola i jest uważany za jeszcze bardziej niebezpieczny. Śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi do 90 procent przypadków. Wywołuje gorączkę krwotoczną, której towarzyszą poważne objawy, takie jak nudności, wymioty, biegunka oraz krwawienia wewnętrzne i zewnętrzne.
Źródło: PAP