Duński parlament uchwalił w maju zakaz zakrywania twarzy w miejscach publicznych - dziś rozporządzenie weszło w życie. Na znak protestu, ulicami Kopenhagi przeszły setki osób; część z nich prowokacyjnie miała na sobie nikaby lub burki.
Muzułmanka, która złamie prawo, może liczyć się z mandatem w wysokości od tysiąca duńskich koron (ok. 600 zł) – w przypadku pierwszego wykroczenia, aż do 10 tysięcy koron, dopuszczając się czwartego wykroczenia.
Zwolennicy takiego rozwiązania wskazują, że pomoże ono w integracji muzułmanów z duńską wspólnotą. Wielu z nich uważa również, że nakrycie głowy, które zakrywa twarz, może utrudniać identyfikację osoby je noszącej – podobnie jak kominiarka czy doklejona broda. Warto podkreślić, że zakaz nie obejmuje kasków czy odzieży chroniącej przed zimnem.
Krytycy podnoszą argumenty o braku tolerancji wobec religii i wolności wyznania. Organizacja Amnesty International oceniła zakaz jako „nieprzydatny i nieproporcjonalny”. Nowe prawo pozwala nosić hidżab – nakrycie głowy, które nie zasłania twarzy.
Szacunkowo w Danii każdego dnia nikab lub burkę nosi ok. 150–200 muzułmanek (0,1 proc. muzułmanek mieszkających w kraju). Muzułmanie stanowią ok. 5 proc. liczącej 5,7 mln ludności Danii. Podobne rozwiązania wprowadzono m.in. w Holandii, Belgii, Francji i Hiszpanii.
Denmark introduces a ban on full face veils following Belgium, France, Holland, Bulgaria & Switzerland. "These blanket bans are neither necessary nor proportionate & violates rights to freedom of expression & religion," @amnesty's @Fotis_Filippou #burqaban https://t.co/PDztJWicPp pic.twitter.com/2K3fU6nZwk
— Stefan Simanowitz (@StefSimanowitz) 1 sierpnia 2018