Mołdawia: ostateczne rozstrzygnięcie wyborów. Starcie prorosyjskości z proeuropejskością
W niedzielę o godz. 7.00 (6.00 w Polsce) rozpoczęła się druga tura wyborów prezydenckich w Mołdawii. Wybory rozstrzygną ostry spór polityczny pomiędzy prorosyjskim, urzędującym prezydentem Igorem Dodonem, a jego proeuropejską rywalką Maią Sandu.
Istotny wpływ na przebieg wyborów – zarówno w kraju, jak i poza jego granicami – ma pandemia koronawirusa. W Mołdawii ze względu na ryzyko rozprzestrzeniania się infekcji wprowadzono szereg środków sanitarnych w czasie głosowania, takich jak obowiązek noszenia maseczek, dezynfekcji rąk i zachowania dystansu społecznego.
CKW podała, że w celu ułatwienia dotarcia wyborcom w niektórych krajach na dogodniejsze zmieniono adresy lokali wyborczych. Ze względu na restrykcje związane z epidemią czas otwarcia lokali będzie krótszy w Budapeszcie i Strasburgu. Podobnie jest w Baku, jednak tam przyczyną jest stan wojenny związany wojną w Górskim Karabachu.
W niektórych krajach (np. we Francji i Anglii), by zagłosować, konieczne będzie posiadanie dodatkowych dokumentów, uzasadniających przebywanie poza domem w czasie kwarantanny.
W pierwszej turze wyborów najwięcej głosów uzyskała prozachodnia polityk Maia Sandu - 36,1 proc., a na drugim miejscu uplasował się prezydent Dodon, nieformalny lider mołdawskich socjalistów.
Ze względu na nieduże różnice sondażowe pomiędzy kandydatami eksperci mówią, że trudno jest prognozować, kto ma większe szanse. Na korzyść Sandu zagra mobilizacja diaspory na Zachodzie i negatywny elektorat Dodona. Obecny prezydent może z kolei przejąć część wyborców Renato Usatego, który w pierwszej turze zebrał blisko 17 proc. głosów (on sam wezwał do niegłosowania na Dodona).
Duże znaczenie będzie mieć także frekwencja (w I turze niższa niż cztery lata temu o ok. 8 proc.). Opozycja ostrzegała też, że Dodon może sięgnąć po głosy mołdawskich obywateli, mieszkających w separatystycznym Naddniestrzu, organizując masowo ich dowóz na głosowanie.
Ostatnim dniem agitacji był piątek. Od soboty trwa cisza wyborcza. W trakcie kampanii stronnicy prezydenta straszyli Sandu, - że jako prozachodni polityk chce zerwać bliskie więzi z Rosją i obciąć wydatki socjalne, wprowadzić kraj do NATO i organizować parady równości zamiast defilad z okazji Dnia Zwycięstwa. Z kolei stojąca na czele prawicowej partii Działania i Solidarności (PAS) Sandu zarzucała Dodonowi nieudolność i niewypełnianie obietnic politycznych, nadużycia i korupcję. Sandu jest zwolenniczką zbliżenia z UE i Zachodem, obiecuje walkę z korupcją i zabieganie o zachodnie fundusze na rozwój kraju.
W piątek Dodon oświadczył, że jeśli opozycja spróbuje sfałszować wyniki wyborów (przez zorganizowany dowóz wyborców głosujących za granicą), jego zwolennicy powinni być gotowi do wyjścia na ulice 16 listopada.
Pierwsze częściowe wyniki wyborów CKW powinna ogłosić późnym wieczorem w niedzielę.