Rosja nie może zagwarantować, że nie inkorporuje obwodów donieckiego i ługańskiego, które 11 maja głosowały w referendach za ogłoszeniem niepodległości od Ukrainy - przyznał w wywiadzie dla magazynu "Bloomberg" Dmitrij Miedwiediew
Premier Federacji Rosyjskiej zapytany czy może zagwarantować, że obwody doniecki i ługanski nie staną się w niedługim czasie częścią Rosji odpowiedział: Nie powinniśmy nikomu niczego gwarantować, dlatego że nigdy nie braliśmy na siebie żadnych zobowiązań w tej sprawie.
Odnosząc się do faktu, że kilkunastu szefów dużych firm amerykańskich i europejskich wycofało się z udziału w konferencji ekonomicznej w Petersburgu, stwierdził, że jest to wciąganie Rosji w kolejną zimną wojnę ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami, którzy - jak podkreślił - za pomocą wojny gospodarczej próbują wrócić do czasów Związku Radzieckiego pod rządami Leonida Breżniewa.
Miedwiediew przyznał także, że Rosja ma przygotowaną odpowiedź na ewentualne kolejne sankcje ze strony USA i UE. Choć nie wyjawił, jakiego rodzaju będzie to odpowiedź podkreślił, że sankcje są jak "miecz obosieczny".
- Myślę, że powoli, ale stopniowo zmierzamy w kierunku drugiej zimnej wojny, której nikt nie potrzebuje - mówił były rosyjski prezydent. - Nie odpowiadaliśmy jakoś specjalnie surowo na te sankcje, ale moglibyśmy zrobić coś nieprzyjemnego wobec krajów, które te sankcje wprowadzają - dodał.
Miedwiediew oskarżył Baracka Obamę o brak "politycznego taktu". - Osobiste sankcje są niewłaściwe, takie rzeczy nie działy się nawet w najczarniejszych czasach kryzysu kubańskiego. Nikt nie jest szczęśliwy z powodu sankcji bo zmagają one napięcia w stosunkach między państwami - przekonywał.
Odnosząc się do wypowiedzi Miedwiediewa dotyczącej integralności Ukrainy minister spraw zagranicznych tego kraju Andrij Deszczyca wyraził żal, że władze Rosji nie chcą wypełnić swych zobowiązań dotyczących zagwarantowania integralności terytorialnej Ukrainy; zobowiązania te przyjęły jako strona Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku.
Ukraińcy zrezygnowali wówczas z posiadania broni jądrowej w zamian za gwarancje niepodległości i integralności terytorialnej. Gwarantami były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja, które wspólnie zobowiązały się m.in. do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej.
– Szkoda, że przywódcy na Kremlu mają tak krótką pamięć – powiedział szef ukraińskiej dyplomacji. – Społeczność międzynarodowa znów musi przypominać zapominalskiemu Kremlowi o jego zobowiązaniach międzynarodowych – oświadczył Deszczyca, który przypomniał o rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 27 marca 2014 roku, w której wytknięto Rosji, że jej działania wobec Ukrainy naruszają szereg umów międzynarodowych i norm prawa międzynarodowego.
Wątpliwa Legalności wyborów na Ukrainie
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział, że obecna sytuacja na Ukrainie nie pozwala wierzyć, że wybory prezydenckie w tym kraju odbędą się w sposób właściwy. W wywiadzie dla TV Bloomberg określił warunki wznowienia rozmów o gazie z Kijowem.
Miedwiediew rozgraniczył pojęcia "uznania wyników" wyborów" i "poszanowania dla wyrażenia woli" wyborców. Według niego uznanie wyników wyborów możliwe jest jedynie wówczas, gdy ich wyniki jednoznacznie świadczą o tym, że swą wolę wyraziła zdecydowana większość obywateli. Tymczasem na Ukrainie część regionów po prostu nie chce uczestniczyć w wyborach - powiedział Miedwiediew.
Jednocześnie zaznaczył, że choć z prawnego punktu widzenia niedzielne wybory są wynikiem niekonstytucyjnej zmiany władzy, bo prezydentem formalnie pozostaje Wiktor Janukowycz, to jednak jest legalnie wybrany parlament. Wybory na Ukrainie, zdaniem rosyjskiego premiera, są swego rodzaju rozwiązaniem obecnej sytuacji.