Kanclerz Angela Merkel w Bundestagu skrytykowała politykę Rosji wobec Ukrainy i zapewniła Polaków oraz Bałtów, że Niemcy wywiążą się ze zobowiązań sojuszniczych wobec partnerów z NATO. Podkreśliła symboliczną wymowę wyboru Tuska na szefa UE.
- Co dzieje się na Ukrainie? Rosja podejmuje próbę przesunięcia istniejących granic, grożąc przemocą lub wręcz stosując przemoc - powiedziała Merkel w oświadczeniu rządu wygłoszonym na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu. Jak zaznaczyła, integralność terytorialna suwerennego kraju - Ukrainy - została pogwałcona przez niezgodną z prawem międzynarodowym aneksję Krymu.
Deputowani zebrali się, aby przedyskutować podjętą w niedzielę decyzję rządu o przekazaniu broni i amunicji irackim Kurdom walczącym z islamistami w północnym Iraku.
Rosja "narusza fundament naszego powojennego porządku" - podkreśliła Merkel. Jak dodała, ostatnie doniesienia o wtargnięciu rosyjskich żołnierzy na terytorium Ukrainy "zaostrzają dramatyzm sytuacji". Merkel podkreśliła, że "staje się coraz bardziej oczywiste, że od początku chodziło nie o konflikt wewnętrzny (na Ukrainie), lecz o konflikt między Rosją a Ukrainą".
Złamanie prawa międzynarodowego nie może pozostać bezkarne - powiedziała szefowa niemieckiego rządu, przypominając o nowych sankcjach, omawianych w sobotę na szczycie UE.
Merkel przyznała, że polityka Rosji wywołała niepokój wśród partnerów z NATO - Polski i krajów bałtyckich.
- Uznajemy nasze zobowiązania sojusznicze. Art. 5 traktatu NATO obowiązuje wszystkich - oświadczyła Merkel. Zapowiedziała, że podczas szczytu NATO podjęte zostaną decyzje wzmacniające zdolność Sojuszu do szybkiego reagowania. Dla Niemców ważne jest, by traktat o współpracy NATO-Rosja z 1997 roku nie został naruszony - zastrzegła. Ten dokument stanowi, że bezpieczeństwo możliwe jest nie przez konfrontację, lecz przez współdziałanie - wyjaśniła kanclerz.
Bardzo wyraźnie zaznaczyła, że konfliktu na Ukrainie nie można rozwiązać środkami militarnymi. Zapowiedziała, że Berlin będzie nadal zabiegał o rozwiązanie dyplomatyczne, a celem tych wysiłków pozostaje zawieszenie broni i uszczelnienie granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Merkel nie zajęła stanowiska wobec postulatów dostarczenia broni Ukrainie. Natomiast szef klubu parlamentarnego współrządzącej SPD Thomas Oppermann powiedział, że pomoc wojskowa dla Ukrainy byłaby "niewłaściwą drogą".
Socjaldemokrata nazwał "wielkim szczęściem" fakt, że Polska jest obecnie - tak jak Francja - sojusznikiem Niemiec. - Jeżeli Polska 75 lat po wybuchu wojny (...) znów odczuwa lęk, to nie jest to tylko problem Polski, lecz także Niemiec. Niemcy nie mogą żyć bezpiecznie, jeżeli w Polsce nie ma bezpieczeństwa i pokoju - zaznaczył Oppermann.
Merkel wykorzystała wystąpienie w parlamencie do ponownego zwrócenia uwagi na znaczenie wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Wybór Polaka na to stanowisko 25 lat po pokojowej rewolucji w Europie Środkowej i Wschodniej ma "wielkie symboliczne znaczenie" - powiedziała.
Z Gdańska, rodzinnego miasta Donalda Tuska, wyszedł w postaci ruchu Solidarność jeden z impulsów, jeśli nie decydujący impuls dla zakończenia podziału Europy - podkreśliła Merkel. Bez dążenia Polaków, w tym takich ludzi jak Tusk, do wolności, przezwyciężenie podziału Europy i Niemiec byłoby nie do pomyślenia - zaznaczyła niemiecka kanclerz.
- Niemcy i Polska są sobie dziś tak bliskie jak nigdy przedtem, jako sąsiedzi i partnerzy w Europie - powiedziała Merkel, dodając, że Tusk jako szef polskiego rządu ma w tym duży udział. Zaznaczyła, że współpraca z premierem Polski była "intensywna, nacechowana zaufaniem i przyjazna".
Merkel przypomniała, że wygłaszając w 2010 roku laudację na cześć Tuska z okazji przyznania mu Nagrody Karola Wielkiego, powiedziała, że UE potrzebni są przede wszystkim "pełni pasji, przekonani i przekonujący Europejczycy, którzy wspólny dom rozbudują i utrzymają". Donald Tusk jest jednym z nich - podkreśliła niemiecka kanclerz.
Rozpoczynając przemówienie, Merkel nadmieniła, że posiedzenie Bundestagu odbywa się 75 lat po rozpętaniu przez Niemcy II wojny światowej. - 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę - powiedziała. Jak podkreśliła, wywołana przez jej kraj wojna i niemieckie zbrodnie były "przyczyną śmierci milionów ludzi i niewyobrażalnych cierpień wielu narodów". - Niemcy nigdy o tym nie zapomną - zapewniła.
Parlamentarzyści uczcili minutą ciszy ofiary wojny. Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert poinformował, że w przyszłym tygodniu parlament upamiętni ofiary wojny podczas posiedzenia, w którym weźmie udział prezydent RP Bronisław Komorowski.