Premier Wielkiej Brytanii Theresa May potwierdziła, że do głosowania zatwierdzającego Brexit dojdzie w połowie miesiąca. Jedna z niedzielnych gazet doniosła, że premier rozważa kolejne odłożenie głosowania.
W Izbie Gmin trwa impas. Obecnie arytmetyka parlamentarna sugeruje, że posłowie odrzucą forsowaną przez szefową rządu umowę o warunkach rozstania Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
"Sunday Telegraph" napisał, że w obliczu impasu parlamentarnego premier "próbuje kupić sobie nieco czasu" i rozważa kolejne odłożenie głosowania. Jednak Theresa May w porannym programie publicystycznym BBC Andrew Marr Show oświadczyła, że poprosi posłów o zgodę na Brexit zgodnie z wcześniejszym planem, czyli w połowie miesiąca. Prawdopodobne daty to 14 lub 15 stycznia.
Premier powtórzyła, że jej umowa to spełnienie życzenia, jakie społeczeństwo wyraziło w referendum z 2016 r. Dodała, że - jej zdaniem - żaden z przeciwników jej wersji porozumienia nie przedstawił realistycznej alternatywy. Jednocześnie Theresa May kilkakrotnie nie odpowiedziała na pytanie, co będzie, jeśli posłowie powiedzą jej umowie "nie". W Partii Konserwatywnej pojawiają się sugestie, że rząd będzie próbował do skutku, a porozumienie wróci do Izby Gmin nieco później.
W brytyjskim parlamencie, który w poniedziałek zbierze się po przerwie świątecznej, trwa impas. Theresa May zmaga się z buntem grupy własnych posłów, którzy nie zgadzają się na forsowane przez nią porozumienie. Jeśli impas nie zostanie przełamany, to wśród scenariuszy możliwe jest odłożenie Brexitu, drugie referendum lub twardy Brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty bez umowy.