– Mieliśmy zrobić zwykłą relację z Placu Europejskiego. Nagrać to i pójść do domu. Jednak w trakcie wydarzyło się to, co widzieliśmy w relacji – mówił w wywiadzie dla ukraińskiej Hromadske.tv nasz reporter w Kijowie Bartłomiej Maślankiewicz.
Dziennikarze pytali Maślankiewicza o wczorajszą relację ze starć nieopodal Majdaniu. Widać na niej jak reporter i operator Telewizji Republika, choć ze strachem, śmiało wykonują swój dziennikarski fach, relacjonując dramatyczne wydarzenia.
– Zrobiło się gorąco, ale jak człowiek dostanie pierwszą pałą, stwierdza, że jest mu już wszystko jedno – mówił Maślankiewcz.
Kiedy dziennikarze Hromadske.tv wyrazili zdziwienie postawą naszego reportera, ten wypalił: – Nie interesuje was, co taki Berkutowiec sobie myśli? – Co Wy byście zrobili – pytał. – Zawsze mam ze sobą operatora. Staramy się nawzajem bronić. To jest nasz zawód i nasze ryzyko – uzupełniał nasz reporter.
Maślankiewicz przyznał, że to, co zrobił z perspektywy trzeciej osoby „może nie było do końca mądre”. – Jak obejrzałem materiał, to przemyślałem sprawę i nie wiem, czy bym to powtórzył – stwierdził.
– Dla mnie najważniejsze było to, żeby pokazać światu, a przede wszystkim Polsce, co robi Berkut, bo reszta świata rzeczywiście może myśleć, że Majdan to ekstremiści, anarchiści, czy jacyś terroryści – opowiadał Maślankiewicz. – Na razie nie chcę stąd wyjeżdżać. Mam nadzieję, że będziemy tutaj do końca – przyznał. – Ja nie muszę mieć wygodnego miejsca w hotelu i robić relacji z balkonu. Jestem pewnie też młodszy od wielu zagranicznych dziennikarzy w Kijowie, więc inaczej do tego podchodzę – skwitował Bartłomiej Maślankiewicz.