Martin Schulz rezygnuje z walki o PE. Co to oznacza dla Tuska?
Martin Schulz rezygnuje z walki o fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Lewicowy polityk chce skupić się na wyborach parlamentarnych w Niemczech.
Dziś Martin Schulz, sprawujący od stycznia 2012 r. urząd przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o reelekcję na to stanowisko. W styczniu 2017 r. kończy się druga kadencja niemieckiego lewicowca na fotelu przewodniczącego PE.
- Podjąłem decyzję, że nie będę ubiegła się o trzecią kadencję na tym stanowisku. W przyszłym roku wystartuję w wyborach do Bundestagu z pierwszego miejsca na liście mojej partii SPD w Nadrenii Północnej-Westfalii – powiedział dziś Martin Schulz na konferencji prasowej.
Niedawno informowaliśmy o tym, że Schulz chce walczyć o fotel kanclerza Niemiec.
Kto zajmie stanowisko po Schulzu? Europejska Partia Ludowa (EPP) już zapowiedziała, że będzie to polityk z jej kręgów. Gdy tak się stanie, wówczas na czele dwóch największych unijnych instytucji znajdzie się dwóch polityków z EPP – Donald Tusk w Radzie Europejskiej i nieznany jeszcze polityk EPP w Parlamencie Europejskim.
Taki jednak stan w unijnej praktyce jest niedopuszczalny i któreś ze stanowisk będzie musiała objąć inna partia europejska i będzie to - biorąc pod uwagę zasadę pewnej równowagi - S&D czyli Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim. Kadencja Tuska kończy się w lipcu 2017 r. i jest to najbliższa szansa na zmianę układu, jaki zapanuje po wyborze polityka EPP na szefa PE. Prawdopodobnie będzie to któryś z lewicowych polityków włoskich lub hiszpańskich, lecz są to bardzo wstępne sugestie.