Żeby zatrzymać Putina, jesteśmy zdeterminowani walczyć, ale jest nam potrzebna broń ciężka i przeciwrakietowa – mówiła na antenie Telewizji Republika wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar.
Jak tłumaczyła, Ukrainie dziś jest bardzo potrzebna pomoc w uzbrojeniu armii. – Sami nie damy rady. Trzymamy się długo, mimo że świat prognozował, iż za 3 dni Ukrainy już nie będzie – mówiła. – Nasz kraj jest nieporównywalnie mniejszy od Rosji, ale trzymamy się dzięki naszemu hartowi ducha, naszej sile. Jednak bez uzbrojenia niewiele możemy zrobić.
Dodała, że potrzebna jest nie tylko broń, ale również amunicja i odzież dla żołnierzy. Przekonywała też, że morale jest bardzo wysokie. – Byłam niedawno na wschodzie. Pytałam, czy żołnierze nie są zmęczeni po 4 miesiącach wojny. Dowódca 72. brygady powiedział, ze się nie zmęczy, dopóki nie wypędzi z naszej ziemi ostatniego Rosjanina. Byłam też w szpitalu. Ludzie, którzy czekają na protezy, pytają, kiedy zostaną wyleczeni, bo chcą wracać na front i bronić swojej ojczyzny – dodała.
Odniosła się również do masowych mordów ludności cywilnej na terenach tymczasowo okupowanych przez Rosjan. – Gdy zobaczyliśmy te zbrodnie, byliśmy zszokowani – mówiła. – Nie można zrozumieć, gdy ofiarami wojny stają się kobiety i dzieci – zgwałcone, zakatowane, zamordowane. Najbardziej nas zszokowały góry martwych zwierząt, m.in. domowych piesków zakatowanych przez Rosjan. To są prymitywni ludzie Oni w tym samym miejscu jedli, spali i się wypróżniali.
Opowiedziała też o wystawie, na której prezentowana jest zniszczona rosyjska broń ciężka, przechwycona przez Ukraińców. – Chcemy pokazać dwie rzeczy: to, z jakim żelazem i ogniem mają do czynienia nasze wojska oraz to, że dzięki ofiarności i odwadze naszych ludzi te czołgi czy rakiety wjeżdżają do Europy tylko jako wystawowy złom.