Wojna cybernetyczna, dyplomatyczna, hybrydowa, propagandowa, chemiczna, a nawet konwencjonalna. Te wszystkie niewypowiedziane wojny prowadzi Rosja Putina z zachodnim światem, a Polska w każdej z nich może się znaleźć na pierwszej linii frontu albo już nawet tam jest - pisze Kazimierz Wóycicki dla POLITICO. Jednym z głównych celów ataków Kremla jest Tomasz Sakiewicz ("Gazeta Polska", Telewizja Republika) i jego środowisko. Środowisko to jest atakowane za m.in. dążenie do prawdy ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Władimir Putin wielokrotnie już ubolewał, że największą katastrofą XX wieku był rozpad rosyjskiego imperium, zwanego Związkiem Radzieckim. Konsekwencją takiego myślenia jest dążenie do przywrócenia mapy Europy sprzed 1989 roku.
Rosja jest jednak słaba gospodarczo, a Federacji Rosyjskiej grozi rozpad. Nie stać jej więc na dłuższy wyścig zbrojeń i dlatego głównym narzędziem Kremla okazała się propaganda i dezinformacja.
Putin co prawda nie stroni od innych sposobów wojowania:
o Kilkakrotnie atakował już kraje ościenne i Zachód bronią cybernetyczną – potężnymi wirusami, które były w stanie unieruchomić lub zakłócić działanie znacznych obszarów gospodarki i zarządzania państwem
o Zamykał konsulaty i wydalał dyplomatów – z wzajemnością zresztą
o Przejmował metodami wojny hybrydowej Krym, a wcześniej małe terytoria kaukaskie
o Zaatakował Wielką Brytanię na jej terytorium zakazaną bronią chemiczną
o Wjechał czołgami do Gruzji, a całkiem niedawno na Ukrainę
Dezinformacja to broń względnie tania, bowiem internet pozwala na jej masowe użycie po niskich kosztach. Tradycyjna propaganda miała za cel przekonywać np. o wyższości komunizmu nad kapitalizmem. Dzisiejsza propaganda dezinformacyjna ma przede wszystkim ogłupiać i pobudzać konflikty.
(...)
Wedle raportów z wielu krajów wykorzystywanie mediów społecznościowych do manipulowania opinią publiczną jest powszechne i przoduje w tym Rosja. „Polskie media społecznościowe pełne są fałszywych tożsamości – nawet co trzeci wpis na polskim Twitterze dotyczący polityki wysyłają boty”, czytamy w raporcie Oxford Internet Institute z czerwca 2017 r. na temat propagandy w polskim internecie. „Facebook stał się głównym źródłem informacji w stopniu jeszcze większym niż w USA, przynajmniej, gdy chodzi o młodych odbiorców. Korzysta z niego aż 22,6 mln spośród 30,4 miliona użytkowników Internetu”.
(...)
Dezinformacja atakuje wszystkich i wszystkich dotyczy. Kremlowski dezinformator starannie podpatruje polskie podziały i problemy (jak zresztą czyni to w innych krajach), by w skryty sposób wtrącać się do nich z zewnątrz i manipulować nimi. Dezinformatora odnajdujemy po wszystkich stronach, raz po prawej, raz po lewej. Często zaatakowani zamiast go rozpoznać, rzucają się na siebie nawzajem. I o to właśnie chodzi dezinformatorowi.
Obserwacja tej zewnętrznej interwencji dostarcza ciekawych wniosków. Przed 2016 rokiem głównym przedmiotem napaści był prezydent Bronisław Komorowski i ówczesny obóz rządzący. Dzisiaj – co zdziwi zapewne opozycję – atakowany jest przede wszystkim PiS i ta część jego polityków, których poglądy Kremlowi nie odpowiadają.
Za „pedagogikę wstydu”, dawniej krytykowaną przez PiS, dziś atakowani są prezydent Duda i premier Morawiecki. Ukazywani są w mycce w antysemickich memach. Naczelnym „banderowcem” staje się dzięki licznym wpisom naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, ponieważ niezależnie od „twardej linii” wobec opozycji i PO, jest konsekwentnie proukraiński. Wydaje się to paradoksalne, łatwo to jednak wytłumaczyć.
W ten sposób kremlowski dezinformator kołysze bowiem polską łodzią, przerzucając ciężar swojej propagandy z jednej burty na drugą. Ofiary tych zabiegów pozostają zaś zdezorientowane i skłócone. Oponent PiS twierdzi, że antysemityzm w Polsce jest skutkiem polityki władz, ustawy IPN-owskiej oraz unicestwienia poprawności politycznej, czyli zezwolenia na chamstwo. Są to silne argumenty.
Mniej jednak jest skłonny zauważać, że temu antysemityzmowi pomaga dezinformator-troll-robot.
Zwolennik PiS z kolei przekonany jest, że opozycja czyni krzywdę Polsce, bowiem „izolowane” przejawy antysemityzmu uogólnia (choć są tacy wśród obrońców polskiej czci, co twierdzą, że w Polsce w ogóle nie ma antysemityzmu) i psuje Polsce opinię na arenie międzynarodowej. W ten sposób emocje rosną, ale nikt nie zastanawia się i nie analizuje, na ile sytuacją manipuluje Kreml, który osiąga efekt skonfliktowania Polaków – „antysemici” kontra „kalający własne gniazdo”.
Kremlowski dezinformator dąży więc do skłócenia Polaków - w dużym stopniu ich własnymi rękami. Wojna dezinformacyjna jest elementem strategii rosyjskiego Ministerstwa Obrony, która stanowi część doktryny wojennej Federeracji Rosyjskiej – znanej jako doktryna Gierasimowa.
Dezinformacja słusznie kojarzy się z kłamstwem. Byłoby ono łatwo wykrywalne, gdyby nie wyrafinowana socjotechnika wspomagana przez technologię internetu.
Ilość stron internetowych zawierających kremlowską dezinformację jest dziś olbrzymia i tworzone są wciąż nowe. Celem jest osiągnięcie tak wysokiej gęstości i takiego „nasączenia” nimi Internetu, aby każdy wyszukujący w Google, natrafiał na to, czego Kreml sobie życzy.
Ta dezinformacja nie musi być i nie jest wysyłana prosto z Moskwy. Może to wyglądać na „zachodni produkt”. Polskojęzyczna strona z dezinformacją może powoływać się na stronę angielskojęzyczną. Wtedy podejrzliwość spada. Ktoś mówi sobie „nawet na Zachodzie piszą, że…” – nie wiedząc, że news niby z zachodu to spreparowana fałszywka i kłamstwo z Moskwy.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Niemiecka gospodarka jest "kaput". Mocna książka byłego redaktora Financial Times Deutschland
Policjant śmiertelnie postrzelił się na komisariacie w Szczucinie
Czarnek: Polacy zostali oszukani przez rząd Tuska - to rozczarowanie będzie widać w wyborach
prof. Kucharczyk: wygrana Trumpa w USA mogła przyspieszyć decyzję Scholza o dymisji