Juz dzisiaj pierwszy mecz który wyłoni finalistę piłkarskich mistrzostw Europy w Niemczech. Hiszpania w Monachium zmierzy się z Francją, a w środę w Dortmundzie Holandia zmierzy się z Anglią.
Spotkanie, które sędziować będzie Słoweniec Slavko Vincic, rozpocznie się o godzinie 21.
Hiszpania i Francja należą do grona najbardziej utytułowanych zespołów w historii ME. "La Roja" triumfowała w nich trzykrotnie - w latach 1964, 2008 i 2012 - i jest jedyną reprezentacją w historii turnieju, której udało się zdobyć trofeum dwa razy z rzędu. "Trójkolorowi" zwyciężyli w 1984 i 2000 roku.
Hiszpania dotarła do półfinału z kompletem zwycięstw i w atrakcyjnym stylu, z bilansem bramek 11-2, natomiast Francja w pięciu meczach zdobyła trzy gole: dwa razy zwyciężyła po 1:0 po samobójczych trafieniach rywali, a w meczu z Polską (1:1) rzut karny wykorzystał Kylian Mbappe.
"Krytycy zupełnie nas nie obchodzą. Jest mnóstwo pytań o poziom gry Antoine'a (Griezmanna) i Kyliana, ale musimy pamiętać, że ten poziom wystarczył, żeby dotrzeć do półfinału. Zatem po co się czepiać?" - pytał na konferencji prasowej pomocnik Youssouf Fofana.
Na korzyść Francji przemawia fakt, że ma dostępnych wszystkich zawodników, podczas gdy Hiszpanom zabraknie trzech. Za kartki pauzować będą obrońcy Robin Le Normand i Dani Carvajal, natomiast z powodu urazu z meczu ćwierćfinałowego z Niemcami z pozostałej części turnieju wypadł Pedri.
Trener Francji Didier Deschamps poprowadzi drużynę narodową po raz 17. w meczu mistrzostw Europy. Pod tym względem jest drugi w klasyfikacji wszech czasów, jedynie za Niemcem Joachimem Loewem - 21.