Miniony rok okazał się najkrwawszym od pięciu lat w Iraku, gdzie w aktach przemocy zginęło 9 475 cywilów. W roku 2008 liczba ta wyniosła 10 130 - podała organizacja zajmująca się liczeniem cywilnych ofiar konfliktu - Iraq Body Count (IBC).
Akty przemocy wzmogły się w kwietniu, gdy kierowany przez szyitów rząd postanowił się rozprawić z antyrządowymi akcjami sunnitów, wśród których rozpowszechnione jest przekonanie, że rząd premiera Nuriego al-Malikiego dąży do zmarginalizowania mniejszości sunnickiej.
Iracki rząd podaje niższą liczbę ofiar śmiertelnych aktów przemocy w roku, który się właśnie zakończył. Wg nich liczba wszystkich zabitych, w tym funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, wynosi 7 154, gdy w roku 2008 sięgała 8 995.
Nasilenie się aktów przemocy w Iraku eksperci tłumaczą z jednej strony niezadowoleniem mniejszości sunnickiej, która czuje się dyskryminowana przez zdominowane przez szyitów władze. Sunnici uważają się też za cel nieuzasadnionych akcji sił bezpieczeństwa w ramach kampanii antyterrorystycznej. Toz kolei, jak pisze AFP, ułatwia rekrutację do ekstremistycznych grup sunnickich i zmniejsza chęć ludzi do współpracy z siłami bezpieczeństwa.
Eksperci zwracają uwagę na rolę, jaką w uaktywnieniu się ekstremistów w Iraku odgrywa wojna domowa w Syrii, gdzie sunniccy w większości rebelianci, wspierani przez bojowników Al-Kaidy, walczą z reżimem prezydenta Baszara el-Asada.