Co najmniej 15 osób zginęło, a prawie 50 zostało rannych w serii ataków, do których doszło dziś w Iraku – poinformowały irackie władze. Na razie nikt nie wziął odpowiedzialności za ataki. Za niecałe dwa tygodnie w Iraku odbędą się wybory parlamentarne.
Najkrwawszy atak miał miejsce na przedmieściach As-Samawy w muhafazie (prowincji) Al-Musanna na południu kraju. Prawie jednocześnie eksplodowały dwa samochody pułapki w handlowej dzielnicy miasta, zabijając siedmioro cywilów i raniąc 17 osób - poinformowała policja.
To głównie szyickie miasto leży 280 km na południowy wschód od Bagdadu.
Do ataku na college doszło w Ur, szyickiej dzielnicy we wschodniej części Bagdadu. Zamachowiec samobójca, mający na sobie pas z ładunkami wybuchowymi wysadził się w powietrze przy głównej bramie szkoły, a trzech innych napastników zaatakowało tylne wejście. W zamachu zginęło czterech policjantów i nauczyciel, 18 osób zostało rannych. Irackie siły bezpieczeństwa zabiły wszystkich terrorystów.
W ataku samochodu pułapki w dzielnicy handlowej w mieście Iskandrija na południe od Bagdadu śmierć poniosło troje cywilów, a 12 zostało rannych.
Na razie nikt nie wziął odpowiedzialności za ataki, ale w Iraku od wielu miesięcy narasta krwawy konflikt na tle wyznaniowym. Sunnici oskarżają zdominowany przez szyitów rząd o próbę ich zmarginalizowania. Mimo pewnych ustępstw rządu, akty terroru przybrały na sile od kwietnia ubiegłego roku, kiedy to siły bezpieczeństwa zabiły kilkudziesięciu sunnickich demonstrantów w mieście Hawija.
Według ONZ w ubiegłym roku w starciach i zamachach w Iraku zginęło blisko 9 tys. osób. Narastająca fala przemocy pogłębia obawy, że kraj ten może ponownie pogrążyć się w krwawym konflikcie wewnętrznym, jak w latach 2006-2007.
30 kwietnia odbędą się w Iraku wybory. Ponad 9 tys. kandydatów będzie ubiegało się o miejsca w liczącym 328 miejsc parlamencie.