Król Holandii zaatakowany pomidorami w Moskwie
W stronę króla Holandii Wilhelma Aleksandra i jego małżonki Maximy podczas wizyty w Moskwie rzucono w sobotę pomidorami. Służby bezpieczeństwa zatrzymały napastników, choć żaden z pomidorów nie dosięgnął celu.
Do incydentu doszło wieczorem, gdy holenderska para królewska wchodziła do Konserwatorium Moskiewskiego im. Piotra Czajkowskiego na koncert kończący Rok Holandii w Rosji i Rosji w Holandii. Dwoje młodych ludzi rzuciło z tłumu pomidory w kierunku monarchy, krzycząc: "Krew Dołmatowa na waszych rękach!".
Aleksandr Dołmatow, to rosyjski opozycjonista, który w styczniu tego roku popełnił samobójstwo w ośrodku deportacyjnym w Holandii. Jego koledzy uważają, że odpowiedzialność za jego śmierć ponoszą na równi władze Rosji i Holandii.
Wilhelm Aleksander i Maxima w żaden sposób nie zareagowali na incydent. Weszli do konserwatorium, gdzie po kilku minutach zaczął się koncert Orkiestry Królewskiej Filharmonii Amsterdamskiej pod batutą Marissa Jansonsa.
36-letni Dołmatow, konstruktor z moskiewskiej korporacji Taktyczna Broń Rakietowa, ścigany przez policję w Rosji za udział w masowych protestach w Moskwie przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml, powiesił się w ośrodku deportacyjnym w Rotterdamie. Był działaczem niezarejestrowanej radykalnej Innej Rosji, której trzon stanowią stronnicy zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB), kierowanej przez pisarza i byłego dysydenta Eduarda Limonowa.
Dołmatow uczestniczył w demonstracji antyputinowskiej opozycji na placu Bołotnym, naprzeciwko Kremla, 6 maja 2012 roku, w przededniu inauguracji Putina. Gdy policja przeprowadziła rewizję w jego mieszkaniu, w obawie przed aresztowaniem w lipcu ub. r. wyjechał z Rosji. Wystąpił o azyl polityczny w Holandii, która odrzuciła jego wniosek. Według przyjaciół popadł w głęboką depresję, gdyż w Rosji czekało go postępowanie karne, a w Holandii żądano od niego informacji o pracy w zakładach zbrojeniowych. W poprzednich miesiącach dwa razy próbował już popełnić samobójstwo.
- Odpowiedzialność za jego śmierć dzielą władze rosyjskie i holenderskie - oznajmiła Inna Rosja na wieść o tragedii. Sam Dołmatow w liście do matki napisał, że targnął się na życie, gdyż nie chciał wracać do Rosji jako zdrajca.
Podczas ubiegłorocznej manifestacji na placu Bołotnym doszło do starć policji z opozycjonistami, którzy żądali odejścia Putina, a także przeprowadzenia uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział ok. 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych, po obu stronach byli ranni. W stan oskarżenia w sprawie zajść postawiono 30 osób. Dwaj już skazani dostali wyroki 4,5 i 2,5 roku pozbawienia wolności, jeden z oskarżonych został skierowany przez sąd na przymusowe leczenie psychiatryczne. Trwa proces 12 innych oskarżonych.
Wizyta pary królewskiej Holandii w Moskwie odbywa się na tle kryzysu w stosunkach rosyjsko-holenderskich, spowodowanego sprawą aresztowanych w Rosji aktywistów międzynarodowej organizacji Greenpeace i serią incydentów z dyplomatami dwóch krajów.
mp, pap, fot. Holger Motzkau/CC