Rosja obiera swój nowy cel –Afrykę Środkową i oraz Wschodnią. Kreml posłał tam już instruktorów wojskowych, doradców i najemników z prywatnych firm. Kontynent ten jest obecnie mocno zdominowany przez innego światowego giganta – Chiny. Szykuje się kolejny spór, którego przedmiotem będzie terytorium kontynentu?
W artykule „Kremlowski wyścig o Afrykę” portal Radio Swoboda podaje, że Federacja Rosyjska, drogami oficjalną i nieoficjalną, ugruntowuje swoją militarną obecność w Republice Środkowoafrykańskiej. W grudniu ubiegłego roku oba kraje podpisały porozumienie, które zakłada dostarczenie rządowi w Bangi rakiet, karabinów maszynowych, karabinów automatycznych i pistoletów oraz przeszkolenie 1300 wojskowych.
Obecność rosyjskich wojskowych i najemników na afrykańskiej ziemi dostrzegły też inne media, tj. rosyjska redakcja BBC czy rosyjski portal Znak.
Jeśli chodzi o obecność rosyjskich wojskowych w Afryce, to mowa tu nie tylko o Republice Środkowoafrykańskiej, ale też o Sudanie i Libii – zwracają uwagę analitycy. Prof. Julian Winnicki wskazuje, że rosyjska ekspansja w tej części świata to nic nowego.
– Rosja jako państwo cywilizacji turańskiej funkcjonuje tylko wtedy, gdy rozszerza władzę imperialną. W tym momencie władza imperialna sięga terenów Afryki. Jeśli chodzi o Republikę Środkowoafrykańską, to jest to obszar, gdzie wcześniej działania rosyjskie w wersji sowieckiej były już prowadzone, bo RSA jest zwornikiem ważnego geopolitycznego elementu Afryki. Granicząc z Czadem, jednym i drugim Kongo, z Kamerunem, Sudanem islamskim i Sudanem chrześcijańsko-animistycznym, jest doskonałym miejscem do prowadzenia polityki imperialnej w tej części Afryki – tłumaczy uwagę prof. Winnicki.
Z kolei media Republiki Środkowoafrykańskiej i Francji podają, że rosyjscy instruktorzy stacjonują w pobliżu złóż złota, diamentów i uranu. To stawia działania Federacji Rosyjskiej w zupełnie innym świetle. Oprócz charakteru geopolitycznego, chodzi oczywiście o wymiar ekonomiczny.