Kosowo eksportuje dżihadystów
Bodaj najbiedniejszy kraj Europy, islamskie w 80 proc., ale dotąd dość obojętne religijnie Kosowo, stało się eksporterem dżihadystów . W ostatnich latach niektóre bogate kraje arabskie wiążą z pomocą dolarową dla kosowskiej ludności radykalną indoktrynację religijną.
Bojownicy z Kosowa walczą m.in. w szeregach sił zbrojnych Państwa Islamskiego (IS), co – według władz w Prisztinie – zagraża stabilizacji Kosowa.
Według mediów tej byłej serbskiej prowincji liczącej ponad 1,8 miliona mieszkańców w szeregach dżihadystów w Iraku i Syrii walczy obecnie co najmniej 150 islamskich bojowników z Kosowa.
Kosowska prasa podając te liczbę powołuje się na służby wywiadowcze. Kosowo stało się obok Bośni i Hercegowiny krajem europejskim, z którego pochodzi najwięcej dżihadystów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
– Wpływa to fatalnie na wizerunek Kosowa w oczach naszych strategicznych sojuszników i na świecie oraz staje się przyczyną destabilizacji kraju – oświadczyła kosowska prezydent Atifete Jahjaga.
Chociaż 90 procent mieszkańców Kosowa deklaruje się formalnie jako muzułmanie, większość to niepraktykujący wyznawcy islamu.
W istocie mieszkańcy Kosowa jeszcze w czasach, gdy należało do Jugosławii, byli społecznością zsekularyzowaną. Kiedy deklarowali się jako muzułmanie, dotyczyło to głównie ich tożsamości kulturalnej. Nawet w toku konfliktu zbrojnego z Serbią w latach 1998/1999, po której Kosowo ogłosiło niepodległość, czynnik religijny nie odegrał istotnej roli.
Zdaniem serbskiego orientalisty Darko Tanaskovicia, który wypowiadał się dla belgradzkiego dziennika "Danas", to głównie emisariusze Arabii Saudyjskiej dostrzegają w Kosowie oraz w Bośni "szansę pozyskania muzułmanów" dla wahabizmu, radykalnej wersji islamu.
Od sierpnia w Kosowie aresztowano 60 osób pod zarzutem utrzymywania relacji z ugrupowaniami dżihadystów i werbowania bojowników dla Państwa Islamskiego. Wśród aresztowanych jest wielu młodych ludzi, ale także dwunastu imamów, m.in. Shefaqet Krasinki, główny mufti Wielkiego Meczetu w Prisztinie.
Władze kosowskie zakazały ostatnio działalności piętnastu organizacji pozarządowych podejrzanych o finansowanie islamskich ekstremistów z pieniędzy pochodzącym z krajów arabskich.
– Jesteśmy w posiadaniu informacji, że grupa imamów, którzy ukończyli studia za granicą i wchodzili w skład pewnych ugrupowań religijno-politycznych, starała się narzucać wiernym interpretację islamu odmienną od tradycyjnej i głoszącą zasady wahabizmu i salafizmu – oświadczył kosowski minister praw wewnętrznych Bajram Rexhepi.
Jeden z jego doradców przyznaje: "Ocknęliśmy się zbyt późno".
Ocenia się, że ponad piętnastu obywateli Kosowa zginęło już w walkach na terenie Iraku i Syrii, walcząc w szeregach Państwa Islamskiego i powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra; niektóre kosowskie media piszą o czterdziestu zabitych.
Kosowskie i serbskie media są na ogół zgodne w ocenie, że szerzeniu się radykalizmu islamskiego w Kosowie sprzyja zwłaszcza bezrobocie wśród młodzieży: podczas gdy stopa bezrobocia w tym kraju wynosi ok. 40 proc., to wśród młodych mężczyzn – ponad 55 proc.
Rząd Kosowa przygotował w tym roku projekt ustawy, której celem jest utrudnienie młodym udziału w wojnach toczących się za granicą, ale na razie jej uchwalenie napotyka kolejne przeszkody formalne.