Konflikt na Ukrainie. W grę wkracza Japonia
Jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, musimy podjąć „odpowiednie kroki”, w tym sankcje w koordynacji z grupą G7 i innymi państwami – powiedział we wtorek premier Japonii Fumio Kishida po rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
„Jeśli Rosja użyje siły militarnej lub rozpocznie inwazję, musimy podjąć odpowiednie kroki, w tym sankcje, w koordynacji z G7 i innymi państwami” – powiedział dziennikarzom Kishida, podkreślając, że Japonia popiera suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy.
CZYTAJ: Ukraina. Oligarchowie uciekają z kraju
Według Kyodo Japonia przygotowuje listę sankcji, które mogłyby zostać nałożone na Rosję, wspólnie z pozostałymi państwami grupy G7: Wielką Brytanią, Kanadą, Francją, Niemcami, Włochami i Stanami Zjednoczonymi. Grupa groziła Moskwie, że w razie ataku na Ukrainę podejmie środki mające olbrzymie konsekwencje dla rosyjskiej gospodarki.
Rząd Japonii uruchomił tymczasem we Lwowie biuro łącznikowe, by chronić bezpieczeństwo około 130 Japończyków, którzy w poniedziałek przebywali na terytorium Ukrainy.
Kyodo przypomina, że Japonia od dziesięcioleci toczy z Rosją spór terytorialny o cztery kontrolowane przez Moskwę wyspy na Oceanie Spokojnym. Rosyjski ambasador w Japonii ostrzegał, że stanowisko Tokio w sprawie Ukrainy może zaważyć na rozmowach na temat przekazania Japonii części z tych wysp.
Japonia jest jednym z głównych sojuszników USA w Azji, a w ostatnich miesiącach zacieśnia relacje z zachodnimi partnerami w obliczu rosnącej obecności militarnej Chin. Pekin jest z kolei w nieformalnym sojuszu z Moskwą i oficjalnie poparł ją niedawno w jej żądaniach "gwarancji bezpieczeństwa" i nieprzyjmowania Ukrainy do NATO.
CZYTAJ: Napływ uchodźców z Ukrainy. Szef MSWiA ostrzega