Ursula von der Leyen, niemiecka minister obrony, oświadczyła na antenie telewizji ZDF, że Niemcy powinny „wspierać w Polsce ruch oporu”, negatywnie oceniający obecny rząd. – To, co powiedziała pani von der Leyen, jest ewidentnym złamaniem zasad dyplomacji – komentuje politolog prof. Norbert Maliszewski. Posłowie PO nie mają jednak nic przeciwko mieszaniu się Niemiec w wewnętrzne sprawy Polski.
Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce. Naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i Węgrami – powiedziała w czwartek Ursula von der Leyen, minister obrony Niemiec, na antenie telewizji ZDF podczas dyskusji o nielegalnej imigracji w Europie i przyszłości kontynentu. Niemiecka polityk dodała również, że chce „wziąć w obronę kraje Europy Wschodniej”. – Trzeba być świadomym tego, jaki wysiłek musieli podjąć Bałtowie, aby żyć w wolności, by stać się członkiem Unii Europejskiej, by spełnić kryteria strefy euro. Jak dużo osiągnęła Polska, która z Solidarnością odgrywała rolę prekursora. Chcę kruszyć kopie o to, byśmy zbyt szybko nie rezygnowali [z krajów w Europie Środkowo-Wschodniej] – mówiła von der Leyen. Polityk odniosła się również do współpracy między krajami należącymi do Grupy Wyszehradzkiej, tłumacząc, że nie można iść naprzód w małych grupkach, a Niemcy jako lider regionu powinny „pociągnąć za sobą całą Europę”. Warto podkreślić, że minister obrony naszych zachodnich sąsiadów jest wielką zwolenniczką polityki otwartych granic.
Na słowa Ursuli von der Leyen szybko zareagowali szef polskiej dyplomacji oraz minister obrony narodowej. Witold Waszczykowski stwierdził, że wypowiedź niemieckiej minister to przykład próby ingerowania niemieckiego polityka w wewnętrzne sprawy Polski. – Jest to jedno z pierwszych tak dobitnych oświadczeń, które nie wiem, czy zapowiada, czy jest przyznaniem się do tego, że strona niemiecka ingeruje w życie polityczne w Polsce