Tysiące demonstrantów przeszło w sobotę ulicami Aten, by upamiętnić szóstą rocznicę śmierci Alexandrosa Grigoropulosa, 15-latka zabitego w 2008 roku przez policjanta. W dzielnicy Exarchia doszło do starć z policją; użyto gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Wcześniej w sobotę informowano o pokojowym marszu z udziałem kilku tysięcy osób. Jednak manifestacja przybrały inny charakter, gdy demonstranci zaatakowali markowy sklep odzieżowy, zabrali z niego stojaki z odzieżą i podpalili je na ulicy. Niszczono też witryny innych sklepów i przystanki autobusowe.
W dzielnicy Exarchia, która jest ośrodkiem anarchistów i zwolenników skrajnej lewicy, doszło do starć około 200 zamaskowanych demonstrantów z policją. Właśnie w tej dzielnicy zginął w 2008 roku Grigoropulos. W sobotę policja oddzieliła kordonem główny plac dzielnicy, użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Aresztowano blisko 100 demonstrantów.
Marsz w Atenach zbiegł się z gwałtownymi protestami prowadzonymi przez zwolenników anarchisty Nikosa Romanosa. Był on kolegą zabitego 15-latka i jednym ze świadków jego śmierci. 21-letni obecnie Romanos, skazany za próbę obrabowania banku, prowadzi w więzieniu strajk głodowy i znajduje się obecnie w szpitalu pod strażą.
Rodzice Romanosa poprosili premiera Grecji Antonisa Samarasa o spotkanie. Rząd poinformował, że nastąpi ono w poniedziałek.
Również w Salonikach odbył się w sobotę marsz, z udziałem 6 tysięcy ludzi. Uczestnicząca w nim grupa młodzieży zaatakowała policję koktajlami Mołotowa, a funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym i granatami hukowymi.
Demonstracje w rocznicę śmierci Grigoropulosa organizowane są w Grecji co roku. Do tragedii z 6 grudnia 2008 roku doszło, kiedy kilkutysięczny protest studentów przeciwko polityce edukacyjnej rządu przerodził się w zamieszki, a policja straciła kontrolę nad sytuacją. Grigoropulos był w grupie około 30 nastolatków, którzy obrzucili kamieniami radiowóz policyjny. Jeden z funkcjonariuszy oddał strzały w kierunku atakujących, zabijając chłopca. Incydent ten wywołał rozruchy na skalę, jakiej Grecja nie doświadczyła od dziesięcioleci.