Ukraiński bokser i opozycjonista Witalij Kliczko oświadczył, że stanął na barykadach przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi, by położyć kres toczącej się na Ukrainie "walce bez zasad". Kliczko oświadczył to w wywiadzie dla agencji AFP.
- Nigdy nie sądziłem, że zostanę rewolucjonistą i znajdę się na barykadach - powiedział ten ponaddwumetrowy olbrzym, który wraz z setkami tysięcy Ukraińców demonstruje od listopada po odstąpieniu władz w Kijowie od podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
- Ukraińska polityka to dziś walka bez reguł - uważa Kliczko. - Powinna funkcjonować na takich samych zasadach jak sport, gdzie ci, którzy naruszają zasady, zostają zdyskwalifikowani - powiedział. Kliczko uważa, że na razie głównym owocem protestów na Ukrainie jest wyzbycie się strachu. - Ludzie już się nie boją - stwierdził Kliczko. - Walczę o prawdę i sprawiedliwość i miliony mnie popierają - dodał. Lider opozycyjnej partii Udar podkreślił, jak bardzo ważne dla manifestantów ukraińskich jest moralne poparcie ze strony mieszkańców Unii Europejskiej.
Nawiązując do zawartych niedawno przez prezydenta Janukowycza porozumień z Rosją, która po odstąpieniu Kijowa od podpisania umowy z UE obiecała 15 mld dolarów przeżywającej kryzys Ukrainie, Kliczko powiedział, że "to tak jak środek przeciwbólowy, którego chciano by użyć do wyleczenia raka, który musi być zoperowany".
Zaznaczył, że walczy o to, by Ukraina była europejska, a nie o władzę w tym kraju. Niemniej Kliczko zapowiedział, że chce wziąć udział w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć w roku 2015.
Zapytany o więzioną od roku 2011 byłą premier Julię Tymoszenko Kliczko powiedział, że gdyby wygrał wybory, to Tymoszenko na pewno nie przebywałaby w więzieniu. Nie wykluczył też jej premierowania za swej ewentualnej prezydentury.