W pożarze lasu San Bernardino na wschód od Los Angeles zginął strażak. To 35 potwierdzona ofiara ognia, który od dwóch tygodni trawi lasy zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Pożar, w którym śmierć poniósł ratownik, wybuchł po tym, jak na rodzinnej imprezie wystrzelono materiały pirotechniczne.
Większość ofiar - 26 - żywioł pochłonął w Kalifornii. Było wśród nich dwóch innych strażaków. Ratownicy zaznaczają, że oficjalny bilans ofiar pożarów może wzrosnąć, gdy będzie już można przeszukać ruiny spalonych domów.
Ogień pochłonął dwa miliony hektarów lasów
Kalifornia z pożarami walczy od połowy sierpnia, na początku września zaczęły one trawić także lasy w stanach Oregon i Waszyngton. Częstą przyczyną pojawienia się ognia były wyładowania elektryczne podczas burz.
Do tej pory pożary na zachodzie USA pochłonęły około dwóch milionów hektarów lasów. Naukowcy określają je niespotykane w skali i sile. Strażakom w walce z ogniem pomagał deszcz, który padał w zachodniej części kraju w czwartek i piątek.