Sąd w Dublinie (High Court) orzekł, że można odłączyć aparaturę podtrzymującą przy życiu ciężarną kobietę, u której stwierdzono śmierć mózgu, ponieważ jej dziecko nie ma praktycznie żadnych szans na przeżycie.
3 grudnia u młodej kobiety, będącej wówczas w 15. tygodniu ciąży, stwierdzono śmierć pnia mózgu w wyniku odniesionego kilka dni wcześniej urazu mózgowego. Od tego czasu pacjentka pozostawała podłączona do maszyn sztucznie podtrzymujących ją przy życiu, bo lekarze nie byli pewni, czy odłączenie jej jest dozwolone prawnie ze względu na dziecko kobiety.
Żaden z siedmiu lekarzy zeznających w sprawie nie stwierdził, że procedurę podtrzymania funkcji życiowych u kobiety należy kontynuować ani też że jej dziecko ma realne szanse urodzić się zdrowe - podkreślił "Irish Times".
Zwrócono uwagę na pogarszający się stan kobiety mimo kontynuowanego leczenia, w tym na obumieranie jej mózgu, otwartą ranę głowy i kilka infekcji; zgłoszono obawy co do wpływu tych problemów i podawanych leków na zdrowie dziecka.
W świetle tych informacji sąd uznał w piątek, że szanse dziecka na narodziny są praktycznie żadne i nakazał odłączanie aparatury od ciała jego matki. W tej sytuacji kontynuowanie obecnych procedur medycznych "pozbawiłoby kobietę prawa do godnej śmierci", a jej bliskich, w tym ojca, męża i dwoje dzieci, "naraziłoby na niewyobrażalne cierpienie" - podkreślono w orzeczeniu.
Prawnik w imieniu państwa reprezentujący nienarodzone dziecko zapowiedział, że nie będzie składał apelacji od decyzji sądu.