W kwestii azylowej większość Europy jest przeciwna Niemcom, osiągnięcie porozumienia wydaje się bardzo trudne” – skomentował portal RTL/ntv. W tym tygodniu ministrowie spraw wewnętrznych UE chcieli uzgodnić bardziej rygorystyczne zasady azylowe. Przełomem było to, że pro-azylowe Niemcy przystały na zaostrzenie przepisów.
W tym roku przez Morze Śródziemne do Europy dotarło 180 tys. migrantów. Kolejne dziesiątki tysięcy przybyły „szlakiem wschodnim przez Białoruś, przy wrogim wsparciu Rosji”. Niemcy przyjęły w tym roku ponad 200 tys. osób ubiegających się o azyl. „Eksperci ds. migracji zgadzają się, że nie ma jednego zasadniczego środka, który pomógłby obniżyć te liczby. Możliwe środki należy podjąć na szczeblu europejskim” – pisze RTL/ntv. - „Państwa UE borykają się z tym problemem od lat, latem osiągnięto w tej sprawie porozumienie dotyczące wspólnego europejskiego systemu azylowego (CEAS)”.
W tym tygodniu w Brukseli toczy się „pewnego rodzaju bitwa, zagrażająca po raz kolejny ciężko wywalczonemu kompromisowi”, a Niemcy są hamulcowym – dodaje RTL/ntv.
W czerwcu w ramach CEAS ustalono, że powinni już wjeżdżać do UE, lecz najpierw powinni być zakwaterowani w obozach na granicy „w warunkach przypominających więzienie”. Tam, w czasie do 12 tygodni, powinno nastąpić rozpatrzenie wniosku azylowego, a osoby którym azyl nie przysługuje powinny zostać natychmiast deportowane. Przystały na to państwa UE, a także część niemieckiej koalicji rządowej (SPD i FDP). Sprzeciwiali się temu Zieloni, żądając, by przynajmniej rodziny z dziećmi nie musiały czekać w tych obozach.
W tym tygodniu w ramach CEAS debatowano o regulacji kryzysowej - podjęcie bardziej rygorystycznych środków w przypadku napływu szczególnie dużej liczby migrantów. „Kraje takie jak Polska i Węgry chciały dalszego zaostrzania polityki”, w przeciwieństwie do Niemców – szczególnie Zielonych – przypomina RTL/ntv.
W środę kanclerz Olaf Scholz (SPD) poinformował o zgodzie Niemiec na zaostrzenie przepisów. „Czas gra kluczową rolę – w czerwcu przyszłego roku odbędą się wybory europejskie i do tego czasu rządy UE powinny mieć coś do zaprezentowania w kwestii migracji. W przeciwnym razie istnieje obawa, że mogą zatryumfować prawicowi populiści, czyli AfD i europejskie siły o podobnych poglądach. Dlatego istnieje presja, aby działać” – wyjaśnia RTL przyczyny zgody kanclerza. Na zgodę Scholza wpływ miały głosy polityków niemieckich, głównie z opozycyjnego CDU, którzy domagali się od kanclerza „powstrzymania nielegalnej migracji”, a jego milczenie w sprawie problemu migracji przez ostatnie trzy tygodnie określili jako „wielką porażkę Niemiec” – komentuje portal „Welt”.
Jak wyjaśniła Daniela Behrens (SPD), szefowa MSW Dolnej Saksonii, sytuacja na terenie krajów związkowych i gmin wymyka się spod kontroli – są one przeciążone. „Obecnie mamy na naszym terenie 260 tys. uchodźców, w 2015 roku było ich 50 tys., co pokazuje skalę zmian z ostatnich lat” – podkreśliła.
Alexander Hoffmann (CSU) opowiedział się za rygorystycznymi kontrolami granicznymi w celu odciążenia granic w perspektywie krótkoterminowej. Jednak w dłuższej perspektywie potrzebne jest zamknięcie granicy zewnętrznej UE. „Musimy wysłać sygnał w świat: nie wyruszajcie, bo nie wjedziecie” – stwierdził polityk chadecji.