Ukraińcy obudzili się w sobotę na Białorusi – tak ocenił przeprowadzoną nad ranem przez milicję brutalną akcję likwidacji demonstracji prounijnej w Kijowie jeden z przywódców ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk. Nasze akcje będą kontynuowane – zapowiedział.
Podczas przypuszczonego o godz. 3.30 czasu polskiego ataku specjalnych oddziałów milicji Berkut na tzw. Euromajdan kilkadziesiąt osób, przeważnie studentów, zostało rannych, a kolejnych kilkadziesiąt zatrzymano. Wśród pobitych jest co najmniej dwóch Polaków. Milicja użyła pałek i gazu łzawiącego.
- Po porażce w Wilnie obudziliśmy się w innym kraju. Ukraina po Wilnie zaczęła przypominać Białoruś – oświadczył Jaceniuk agencji Interfax-Ukraina.
Trwające od 21 listopada demonstracje poparcia dla integracji europejskiej Ukrainy nasiliły się w piątek, gdy z Wilna, gdzie odbywał się szczyt Partnerstwa Wschodniego, nadeszła informacja, że prezydent Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z UE. Na Majdanie Niepodległości, głównym placu ukraińskiej stolicy, zebrało się wówczas ok. 10 tysięcy ludzi.
- To, co stało się dzisiejszej nocy, kiedy przywieziony ze wschodnich regionów Ukrainy Berkut rozpędził pokojową demonstrację, świadczy wyłącznie o strachu Wiktora Janukowycza po Majdanie 2004 r. – powiedział Jaceniuk, przypominając o pomarańczowej rewolucji, która wymierzona była m.in. w obecnego szefa państwa.
Polityk zapowiedział, że mimo milicyjnej akcji ugrupowania opozycyjne nie zmieniły swych planów i nadal apelują do Ukraińców o przyłączenie się do demonstracji zapowiedzianej na niedzielę.
Po rozpędzeniu Euromajdanu jego uczestnicy schronili się w jednym z klasztorów w centrum Kijowa. Wśród pobitych jest polski przedsiębiorca, mieszkający na Ukrainie Jacek Zabrocki oraz dziennikarz Tomasz Piechal z portalu Eastbook. Obaj otrzymali schronienie w konsulacie RP w Kijowie.