Gianni Infantino wygrał w drugiej turze wybory na prezydenta Światowej Federacji Piłkarskiej. Szwajcar zgarnął 114 głosów, przy 88 oddanych na jego najpoważniejszego kontrkandydata szejka Salmana Bin Ebrahima Al Khalifę. Ponowne głosowanie było konieczne po tym jak wybrany w maju 2015 roku Sepp Blatter, ustąpił po kilku dniach ze stanowiska w związku z zarzutami o korupcję przy wyborze gospodarza mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku.
Oprócz popieranego przez europejskie federacje, w tym Polską, Infantino, który do tej pory pełnił funkcję sekretarza generalnego UEFA i szejka Al Khalify prezydent Azjatyckiej Konfedracji Piłkarskiej, pulę kandydatów dopełniali jordański książę, były wiceprezydent FIFA Ali bin Al-Hussain i wieloletni współpracownik Seppa Blattera Jerome Champagne. Oficjalnym kandydatem był także weteran walki z Apartheidem, biznesmen z RPA Tokyo Sexwale. Afrykańczyk jednak po wygłoszeniu płomiennego, przyjętego owacjami na stojąco przemówienia, w którym krytykował między innymi przyznawanie organizacji turniejów mistrzowskich „pod stołem”, zrezygnował z kandydowania.
W wyborach prezydenta FIFA bierze udział 209 przedstawicieli krajowych federacji piłkarskich. Żeby osiągnąć zwycięstwo, kandydat musi zdobyć 2/3 głosów. Jeśli tak się nie stanie przewidziana jest druga tura, w której zadecyduje zwykła większość, a w razie konieczności także trzecia i kolejna, ale już bez kandydata, który poprzednio otrzymał najmniejszą liczbę głosów.
Tym razem do wyłonienia nowego prezydenta wystarczyły dwa głosowania. W pierwszym wyraźną przewagę nad resztą kandydatów uzyskali Infantino i szejk Al Khalifa, odpowiednio 88 i 85 głosów, przy 35 dla księcia Alego i 7 oddanych na Jerome'a Champagne. W drugiej turze Szwajcar włoskiego pochodzenia uzyskał poparcie 114 federacji co wystarczyło do wygranej.
Jednym z głównych założeń programowych Infantino jest zwiększenie liczby uczestników Mundialu do 40 państw. W związku z nadzwyczajnym trybem głosowania kadencja nowego prezydenta będzie trwała 3, a nie 4 lata.