Indonezja: liczba ofiar tsunami rośnie w zastraszającym tempie. Nie takie miały być te święta...
Co najmniej 281 osób zginęło, a ponad tysiąc zostało rannych w wyniku fal tsunami, które w sobotę uderzyły w wybrzeża Cieśniny Sundajskiej między wyspami Jawa i Sumatra w Indonezji - podała w poniedziałek agencja ds. zwalczania skutków katastrof w tym kraju.
Bilans ofiar rośnie w zastraszającym tempie. Tylko wczoraj informowaliśmy, że "168 osób poniosło śmierć, a 30 zaginęło". "Liczba ofiar nadal będzie rosnąć, podobnie jak straty materialne" - powiedział Sutopo Purwo Nugrogo.
Rzecznik indonezyjskiej agencji ds. zwalczania skutków katastrof Sutopo Purwo Nugroho powiedział w niedzielę, że fale poważnie uszkodziły 558 domów, 350 łodzi oraz około 60 restauracji i barów. Najbardziej ucierpiał rejon Pandeglang. "Cały czas zbieramy dane, ale liczba ofiar śmiertelnych oraz skala zniszczeń może wzrosnąć" - dodał rzecznik. Wezwał ludność, aby trzymała się z dala od wybrzeża.
Świadkowie wydarzeń twierdzą, że nic nie zapowiadało katastrofy. Tsunami nie poprzedził wstrząs sejsmiczny, ani nagłe cofnięcie się wód przybrzeżnych. Fale miały wysokość ponad dwóch metrów.
Według indonezyjskich władz i mediów przyczyną tsunami były najpewniej wstrząsy i osunięcia dna morskiego po piątkowej erupcji wulkanu Krakatau. Słup popiołu wzniósł się wówczas na wysokość 400 metrów. Władze ostrzegły, że nikt nie powinien zbliżać się do wulkanu na odległość mniejszą niż dwa kilometry.
Krakatau, jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie, w ostatnich miesiącach wybuchał wielokrotnie. Nadwodna część Krakatau tworzy wyspę o pow. 10,5 km kw. w Cieśninie Sundajskiej. Ostatni wielki wybuch Krakatau miał miejsce w sierpniu 1883 r., powodując serię fal tsunami; w wyniku tego śmierć poniosło 36 tys. ludzi.