Palestyński Hamas przyznał się w środę do wtorkowego zamachu terrorystycznego w Tel Awiwie, w którym zginęło siedem osób, a 16 zostało rannych. Dwóch Palestyńczyków uzbrojonych w nóż i karabin szturmowy zaatakowało ludzi na przystanku tramwajowym.
Zbrojne skrzydło Hamasu, Brygady Al-Kasama, ogłosiło, że zamachowcy byli członkami tej organizacji.
Wtorkowy atak był największym zamachem terrorystycznym na terenie Izraela od 7 października 2023 roku, gdy Hamas najechał południe kraju, wywołując trwającą do dziś wojnę.
Stan zdrowia sześciu poszkodowanych osób jest oceniany jako poważny - przekazał dziennik "Haarec".
Zamachowcy zaatakowali na przystanku przy Bulwarze Jerozolimskim w dzielnicy Jafa wczesnym wieczorem, kilkanaście minut przed ogłoszeniem w całym Izraelu alarmu z powodu irańskiego nalotu rakietowego. Przed atakiem napastnicy weszli do pobliskiego meczetu i zostawili w jego łazience torby, w których przynieśli broń - przekazał portal Times of Israel.
Przebywający w pobliżu patrol oraz uzbrojony cywil odpowiedzieli ogniem, zabijając jednego i ciężko raniąc drugiego Palestyńczyka. Obaj mężczyźni pochodzili z Hebronu na okupowanym Zachodnim Brzegu. Wojsko i policja przeprowadziły w nocy rajd na miasto, aresztując kilka osób podejrzanych o pomoc terrorystom.
Źródło: PAP