Rozejm w Gazie - ważne decyzje w poniedziałek. Hamas ma zwolnić zakładników, dojdzie do szczytu w Egipcie

Wprowadzone w piątek zawieszenie broni w Strefie Gazy przyniesie ulgę Palestyńczykom i pozwoli na uwolnienie izraelskich zakładników. Doprowadzenie do rozejmu jest sukcesem prezydenta USA Donalda Trumpa. Pierwszy etap umowy nie rozwiązuje jednak kluczowych kwestii i wymaga dalszych negocjacji.
W środę wieczorem Trump ogłosił, że Izrael i Hamas zgodziły się na pierwszą fazę jego 20-punktowego planu pokojowego dla Strefy Gazy. W piątek wstrzymano walki.
Wojna trwała ponad dwa lata — od ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r., w którym zginęło blisko 1200 osób, a 251 porwano. W izraelskich działaniach odwetowych zginęło ponad 67 tys. Palestyńczyków, a Strefa Gazy została zrujnowana. Panuje w niej kryzys humanitarny na wielką skalę, w tym głód. Wojna jest ostatnim rozdziałem trwającego od dekad konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Bezpośrednimi skutkami wcielenia w życie pierwszej fazy porozumienia jest wstrzymanie walk i zwiększenie napływu pomocy humanitarnej.
W poniedziałek Hamas ma uwolnić 20 pozostających przy życiu izraelskich zakładników i wydać ciała 28 zabitych porwanych. To realizacja jednego z oficjalnych celów wojny przedstawionych przez rząd w Jerozolimie. Zwolnienie porwanych ma też kluczowe znaczenie dla izraelskiej opinii publicznej.
Osiągnięcie porozumienia jest sukcesem Trumpa, któremu udało się skłonić obie strony do podpisania umowy. Prezydent USA od dawna zapowiadał, że doprowadzi do szybkiego zakończenia wojny. Wcześniejsze rozejmy były nietrwałe, a negocjacje — bezowocne.
Zakładnicy pozostawali najsilniejszą kartą przetargową w rękach Hamasu, który podkreślał, że warunkiem ich zwolnienia jest zakończenie wojny i wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy. Hamas żądał gwarancji bezpieczeństwa, w obawie, że bez nich Izrael wznowi walki, gdy odzyska zakładników. Jeden z przywódców grupy, Chalil al-Hajja ogłosił w czwartek, że otrzymał takie zapewnienia, m.in. od USA.
Izrael deklarował, że nie zgodzi się na zakończenie wojny bez rozbrojenia Hamasu i odsunięcia go od władzy. Premier Benjamin Netanjahu eskalował działania zbrojne. Robił to wbrew krytyce w kraju i na świecie. Zarzucano mu, że dalsze walki w małym stopniu zaszkodzą rozbitemu poprzednimi uderzeniami Hamasowi, a doprowadzą do większych cierpień cywilów, śmierci kolejnych izraelskich żołnierzy, a być może i zakładników.
Opozycja w Izraelu od miesięcy przekonywała, że nadszedł czas na działania dyplomatyczne, które zdyskontowałyby osiągnięcia militarne. Krytycy Netanjahu podkreślają, że treść umowy jest niemal identyczna z przedstawionym ponad rok temu planem pokojowym poprzedniego prezydenta USA Joe Bidena. Obie strony deklarowały, że przyjmują jej założenia, ale propozycja nie została w całości wcielona w życie.
Trumpowi udało się zyskać wokół swojej oferty szerokie poparcie państw arabskich, muzułmańskich i europejskich. Jego największym sukcesem jest jednak skłonienie do umowy Netanjahu, którego działania były wcześniej niemal bezkrytycznie wspierane przez amerykańską administrację.
Stanowcza postawa przywódcy USA jest łączona m.in. z przeprowadzonym na początku września nieudanym atakiem Izraela na kierownictwo Hamasu rezydujące w Katarze. Nalot na terytorium bliskiego sojusznika USA spotkał się z gwałtowną krytyką świata arabskiego.
Uderzenie skrytykował również Trump, który utrzymuje dobre stosunki i intensywne kontakty gospodarcze z bogatymi monarchiami Zatoki Perskiej. Pogorszenie relacji tych krajów z Izraelem mogłoby zaszkodzić szerszemu planowi amerykańskiego prezydenta, wykraczającemu poza kwestię izraelsko-palestyńską. Trump dąży do trwałej stabilizacji na Bliskim Wschodzie w oparciu o normalizację stosunków między państwami Zatoki a Izraelem.
Zarówno Izrael, jak i Hamas przedstawiają przyjętą umowę jako swój sukces i spełnienie głoszonych od dawna postulatów. Wiele zapisów jest jednak na tyle ogólnikowych i wieloznacznych, że ich doprecyzowanie może być przedmiotem długich negocjacji rodzących nowe konflikty.
Kolejne punkty obejmują m.in. złożenie broni przez Hamas, przekazanie władzy w Gazie tymczasowej administracji palestyńskiej pod nadzorem międzynarodowym i stworzenie międzynarodowych sił stabilizacyjnych. Szczegóły nie zostały jeszcze uzgodnione i będą dopiero dyskutowane.
Nie określono dokładnego harmonogramu opuszczenia Strefy Gazy przez wojska izraelskie i rozbrajania się Hamasu. Problematyczna dla obu stron jest mglista, ale zapisana w dokumencie perspektywa utworzenia niepodległej Palestyny. Wątpliwości może budzić ogólnikowo zarysowana rola Autonomii Palestyńskiej.
W propozycji zawarto punkty, na które - według wcześniejszych deklaracji - stanowczo nie zgadza się jedna ze stron, a których realizację gorąca popiera druga. Przedstawiciele Hamasu wielokrotnie deklarowali, w tym już po przyjęciu pierwszej fazy planu, że nie zgodzą się rozbrojenie. Obecny izraelski rząd sprzeciwia się powstaniu niepodległej Palestyny.
Wojska izraelskie wycofały się w piątek na ustaloną w umowie linię i kontrolują teraz około połowy Strefy Gazy. Dalszy odwrót ma zależeć od demilitaryzacji palestyńskiego terytorium, a Izrael zachowa przygraniczną „strefę bezpieczeństwa” do czasu „zabezpieczenia przed groźbą odrodzenia się terroru”.
Możliwy wydaje się więc scenariusz, w którym Izrael przez dłuższy czas będzie nadal kontrolował część Strefy Gazy, a w tle będą toczyć się rokowania dotyczące drugiej fazy rozejmu. Niewykluczone, że Izrael będzie prowadził punktowe uderzenia na Hamas, deklarując, że są to działania defensywne. Prawdopodobieństwo takich operacji będzie rosło wraz z brakiem wyraźnych postępów w rozbrajaniu Hamasu.
Sytuacja w Strefie Gazy może przypominać tę obserwowaną obecnie w Libanie. Izrael pod koniec listopada 2024 r. zawarł rozejm kończący wojnę z Hezbollahem. Od tego czasu przeprowadził jednak setki nalotów podkreślając, że nie łamie dającego mu prawo do samoobrony porozumienia, ale reaguje na jego naruszenia przez Hezbollah.
Dla sytuacji cywilów w Strefie Gazy i napływu pomocy humanitarnej duże znaczenie będzie miało ponowne otwarcie przejścia granicznego z Egiptem w Rafahu. To jedyna droga dostaw niekontrolowana wcześniej przez Izrael.
W planie położono nacisk na odbudowę Strefy Gazy i jej rozwój gospodarczy. W przeciwieństwie do wcześniejszych wizji Trumpa zakładających przesiedlenie Palestyńczyków w dokumencie wyraźnie odrzucono taką możliwość.
Źródło: Republika/PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X