Francuski Front Narodowy Marine Le Pen ma całkiem sporo finansowych problemów. Okazuje się, że oprócz pokaźnych długów, francuscy narodowcy mieli dopuścić się defraudacji środków z Parlamentu Europejskiego.
Jak informuje dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie", prokuratura we Francji wszczęła śledztwo wobec Frontu Narodowego. Według podejrzeń, co najmniej 20 pracowników PE z Frontu zajmowało się pracą na rzecz krajowych struktur ugrupowania. W związku z tym, jeśli zarzut okaże się prawdziwy, partię Le Pen może spotkać pokaźna kara finansowa.
To nie jedyny problem finansowy Frontu Narodowego. Pod koniec grudnia 2016 r. partia poinformowała, że brakuje jej ok. 27 mln euro na wybory parlamentarne i prezydenckie we Francji. Na początku stycznia Rosja ogłosiła, że domaga się zwrotu kredytu w wysokości 9 mln euro udzielonego FN za pośrednictwem Pierwszego Czesko-Rosyjskiego Banku.
- Trzy miesiące temu można było usłyszeć zarzuty pod adresem FN, dotyczące zainkasowania potężnej kwoty za fikcyjne usługi zaprzyjaźnionych firm, jakie zostały zlecone podczas wyborów w 2012 r. Do tego dochodzą jeszcze kary nałożone na Front za nieprawidłowe rozliczenia finansowe. To wszystko przyczyniło się do ogromnych długów partii Le Pen - powiedział "GPC" Zbigniew Stefanik. Przebywający we Francji komentator "GPC" twierdzi, że we Francji głosowanie na FN staje się "passe", czego powodem ma być między innymi niechęć Marine Le Pen do lekkiego złagodzenia kursu w obawie przed ewentualną utratą "żelaznego elektoratu", co z drugiej strony zniechęca do FN nowych wyborców.
Więcej przeczytają Państwo w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".