GORĄCO WE FRANCJI! ,,Żółte kamizelki'' splądrowały ekskluzywne sklepy
Niespokojnie w stolicy Francji. Podczas rozpoczętego w południe protestu "żółtych kamizelek" część z jego uczestników, w większości zamaskowanych, wdarła się do ekskluzywnych sklepów przy Polach Elizejskich.
Uczestnicy splądrowali między innymi salon z odzieżą męską sieci Boss, zdemolowali też elegancką restaurację Fouquet's - uznawaną za symbol władzy. To tam swoje zwycięstwo w 2007 roku świętował prezydent Nicolas Sarcozy. Był to także ulubiony lokal prezydenta Francois Mitteranda.
Demonstranci starli się z policjantami w okolicach Łuku Triumfalnego. Obrzucili funkcjonariuszy kamieniami, ci odpowiedzieli gazem łzawiącym i armatkami wodnymi.
Według szefa francuskiego MSW Christophe'a Castaner, w proteście w Paryżu uczestniczy od 7 do 8 tysięcy ludzi, z czego około półtora tysiąca zachowuje się wyjątkowo agresywnie.
Liczba protestujących w ostatnich tygodniach znacząco malała, dlatego organizatorzy manifestacji zaapelowali o liczny udział w dzisiejszym proteście. "Żółte kamizelki" chcą postawić w stan gotowości całą Francję, aby pokazać, że ich ruch jest daleki od wyczerpania. W Paryżu wyznaczono kilkanaście miejsc spotkań, aby zdezorientować siły porządkowe.
To kolejna, osiemnasta sobota demonstracji. Główne żądania dotyczą zmiany polityki finansowej i gospodarczej prezydenta Emmanuela Macrona i rządu, ale chodzi także o aspekty społeczne i polityczne - o to, aby społeczeństwo, według "żółtych kamizelek", miało większy niż obecnie wpływ na podejmowanie przez państwo decyzji kluczowych dla życia jego obywateli.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Zobacz, jak sprawdzić czy twój smartfon cię podgląda!
Warszawska afera śmieciowa, czyli największy problem Rafała Trzaskowskiego
Komentator TVN ZSZOKOWAŁ na wizji: „Ostatnie komunikaty są tak samo wiarygodne jak te z kancelarii premiera”
Stefaniuk: Prokurator, który zatrzymał Romanowskiego, dalej prowadzi sprawę, a powinien być odsunięty